- Bartłomiej Suder i Kasia Pilitowska, właściciele krakowskich barów Hummus Amamamusi oraz Ranny Ptaszek. Fot. materiały prasowe
Drugą, znacznie liczniejszą grupę stanowią ci, którzy nie dopełnili niezbędnych formalności związanych z rozliczaniem pomocy albo przekroczyli kryterium dochodu, od którego wypłata środków była niemożliwa. Sytuacja taka dotyczy m.in. dwóch znanych krakowskich barów – Ranny Ptaszek oraz Hummus Amamamusi.
"Nie chcemy walczyć z zasadami"
Firma prowadząca oba bary musi zwrócić ponad 250 tysięcy złotych otrzymanej w trakcie pandemii pomocy. Powodem jest niespełnienie kryteriów. Warunkiem otrzymania subwencji było wykazanie, że w ciągu trzech miesięcy dochód lokalu spadł średnio o 30%. Krakowska firma przekroczyła ten próg o zaledwie 4%, a więc w świetle prawa musi oddać otrzymane pieniądze.
– Wyczerpaliśmy nasze możliwości odwoływania się. Sprawa została przekazana do firmy windykacyjnej. Takie są zasady i nie chcemy z nimi walczyć. Moglibyśmy ogłosić upadłość konsumencką, kombinować, ale nie chcemy iść taką ścieżką – tłumaczy Bartłomiej Suder, współwłaściciel lokali.
Postępowania wobec dłużników
Nie wiadomo, ile lokali gastronomicznych musiało oddać otrzymaną subwencję z tarczy PFR, pomoc była bowiem przyznawana w ramach kilku kolejnych „tarcz”, z których przedsiębiorcy mieli rozliczać się na bieżąco. Wiele należności zostało jednak przeterminowanych, a w sądach wciąż toczą się postępowania wobec dłużników Skarbu Państwa z branży gastronomicznej.
Jeszcze w czerwcu 2021 roku byli oni winni PRF ponad 30 mln złotych. To kwota tylko z tytułu zwrotu nienależnych dotacji, nie uwzględniająca odsetek i kosztów związanych z nieterminową spłatą.
Walki z długami nie ułatwiają rosnące ceny produktów i inflacja, które sprawiają, że restauratorzy z trudem zakopują finansowy dołek z czasów pandemii. Mogą oni wprawdzie wejść na ścieżkę prawną, pozywając Skarb Państwa, ale nie jest to rozwiązanie proste, a oczekiwanie na zakończenie sprawy może zająć wiele lat.
Zbiórka – ostatnia deska ratunku?
Ranny Ptaszek i Hummus Amamamusi znalazły jeszcze inne rozwiązanie. Aby zebrać przynajmniej część z potrzebnej do zwrotu dotacji kwoty, właściciele firmy ogłosili zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl. Ta spotkała się z dużym odzewem bywalców i fanów obu lokali.
– Goście wręcz grozili nam palcem, mówiąc, że nie ma takiej możliwości, abyśmy się zamknęli – podkreśla Bartłomiej Suder. – Miesiąc po ogłoszeniu zrzutki czujemy się znacznie pewniej. Wiemy, że jesteśmy potrzebni, ludzie chcą, abyśmy przetrwali – dodaje.
Do końca zbiórki pozostało nieco ponad 50 dni. Pomimo sporego zaangażowania bywalców i sympatyków Rannego Ptaszka oraz Amamamusi, właścicielom barów udało się uzbierać do tej pory niecałą połowę z założonej kwoty.
– Część pieniędzy będziemy próbowali odzyskać, sprzedając elementy naszego wyposażenia, ale wciąż brakuje nam około 50 tysięcy złotych – wyjaśnia Suder.
Zbiórkę można wesprzeć pod adresem https://zrzutka.pl/fz3fbr
Ile długu ma gastronomia?
Obecnie sektor gastronomiczny jest niechlubnym liderem w rankingu najbardziej zadłużonych. Z danych Krajowego Rejestru Dłużników wynika, że zadłużenie branży noclegowo-gastronomicznej wzrosło w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 14% do poziomu 311,6 mln złotych. 82 procent tej kwoty (255,8 mln) stanowi dług restauracji i firm cateringowych. Oznacza to, że w 2023 roku możemy spodziewać się dalszej fali bankructw tego sektora.
– Jeżeli koszty wzrosną, a to bardzo prawdopodobne, z rynku może zniknąć nawet co trzecia restauracja – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.