- 2 miliony uchodźców z Ukrainy zdecydowało się pozostać w naszym kraju na dłużej. Tylu nowych mieszkańców może stanowić ogromne wsparcie dla rodzimego rynku pracy, a zwłaszcza dla wciąż borykającej się z brakami personalnymi gastronomii. Zdjęcie: Shutterstock.com
Jak zatem prezentuje się profil przeciętnego ukraińskiego uchodźcy? Na to pytanie odpowiadają statystyki. Szczególnie ciekawy obraz przedstawiają badania Fundacji Wspierania Migrantów Na Rynku Pracy EWL, przeprowadzone dwukrotnie: w 2018 roku i 2022 roku, już po wybuchu wojny w Ukrainie.
Kiedyś mężczyźni, teraz kobiety
Z obu badań dowiadujemy się, że profil migrantów znacząco się zmienił. Przed 24 lutego 2022 roku do Polski najchętniej napływali podróżujący samotnie ukraińscy mężczyźni. 35,5% z nich było w wieku 26-35 lat, a drugą najliczniejszą grupę stanowiły osoby w wieku 18 – 25 lat (21,5%). Większość przybyłych pochodziła wtedy z zachodniej (33,2%) i centralnej Ukrainy (30,6%).
Po wybuchu wojny z Rosją polsko-ukraińską granicę zaczęły przekraczać niemal wyłącznie kobiety (93% wszystkich uchodźców). Ich średnia wieku to 38 lat, tylko 11% przyjechała z zachodu, 36% z północy, zaś 24% z centrum Ukrainy, a więc obszarów bezpośrednio zagrożonych wybuchem wojny lub dotkniętych działaniami wojennymi na przełomie lutego i marca. 37% podróżowało samotnie, taka sama liczba kobiet przyjechała z jednym dzieckiem, a 18% – z dwójką.
Uchodźcy z wyższym wykształceniem
Co ciekawe, wyraźnie zmieniła się struktura wykształcenia migrantów. 53% uchodźców ma wykształcenie wyższe, 22% zawodowe, a 16% średnie. Pozostałe 8% to osoby z wykształceniem wyższym niepełnym.
Tymczasem jeszcze w 2018 roku, w okresie największego zainteresowania polskim rynkiem pracy przez obywateli Ukrainy, statystyki te wyglądały nieco inaczej. Największą grupę stanowiły wtedy osoby z wykształceniem zawodowym (32,5%) oraz średnim (32,2%).
Przeszkodą brak doświadczenia…
Po 2022 roku nie zmieniła się natomiast aktywność zawodowa migrantów. Raport NBP “Sytuacja życiowa i ekonomiczna uchodźców z Ukrainy w Polsce” opublikowany niedługo po inwazji Rosji na Ukrainę wskazywał, że 30% badanych już pracowało bądź miało za chwilę rozpocząć pracę. Pozostałe 50% aktywnie poszukiwało pracy, często jednak w niepełnym wymiarze w związku z koniecznością opieki nad dziećmi.
Najliczniejsza grupa przybyłych należy do grona wysoko wykwalifikowanych specjalistów (17%), lub pracowała w sektorze edukacji (15%). Pracownicy sprzedaży i handlu stanowią 13%, pracownicy sektora usług – 14%. Tylko 5% uchodźców wcześniej pracowało w gastronomii i hotelarstwie – wynika ze wspomnianego raportu NBP.
Dlatego też, Ukraińcy i Ukrainki dużo częściej znajdują pracę na stanowiskach pomocy kuchennej, kucharza, dostawców jedzenia czy pracowników zaplecza niż szefów kuchni, barmanów albo cukierników.
…i nieznajomość języka
W stosunku do lat ubiegłych, w 2022 roku wyraźnie zmalała liczba migrantów mówiących po polsku – aż 45% (w porównaniu do 6% w roku 2021) z nich nie zna naszego języka wcale, 29% posługuje się nim słabo, a 17% przeciętnie – wynika z danych fundacji EWL. Tylko 5% (w porównaniu do 19% w 2021 roku) uchodźców ocenia swoje kompetencje językowe jako dobre. Swobodnie po polsku mówi zaledwie 4% z nich (w stosunku do 27% w roku 2021).
To jest istotne, bo lepiej płatne zajęcia w obszarze gastronomii wymagają przeważnie kontaktu z klientem, a co za tym idzie – znajomości języka. Bez niej trudno pracować w roli kelnera, kelnerki, barmana czy baristki. Na problem nieznajomości polskiego przez nowo przybyłych zwracają uwagę praktycznie wszystkie badania rynku pracy, które skupiają się na migrantach.
– Nauczenie się języka polskiego od zera do poziomu A2 wymaga ok. 180-200 godzin nauki, a do poziomu B2 ok. 500-600 godzin nauki. Przy średniej cenie godziny nauki wynoszącej 25-30 zł osiągnięcie poziomu A2 bez wcześniejszej znajomości języka może kosztować 4500-6000 zł, zaś dobrnięcie do poziomu B2 12500-18000 zł – czytamy w raporcie Deloitte "Uchodźcy z Ukrainy w Polsce. Wyzwania i potencjał integracji”.
Wciąż brakuje pracowników
Ogólnopolskie badanie Barometr Zawodów jako jedną z przyczyn deficytów kadrowych w gastronomii wskazuje brak kwalifikacji obywateli Ukrainy do podejmowania tego typu pracy - za słabo znają język i nie mają doświadczenia w obsłudze gości.
Barometr zwraca także uwagę na niechęć uchodźczyń do zatrudnienia w trybie zmianowym oraz nocnym z uwagi na konieczność stałej opieki nad dziećmi. Oznacza to, że do pracy w gastronomii trafiają obecnie głównie młode kobiety, pracujące często w niepełnym wymiarze godzin na stanowiskach niewymagających znajomości języka oraz dużych kwalifikacji. Większość z nich zasiliła rynek pracy w największych polskich miastach, bo to właśnie w nich przede wszystkim, wedle większości cytowanych badań, gromadzą się przybysze zza wschodniej granicy.
Gastronomia z wolnymi etatami
Według Barometru Zawodów, deficyt chętnych do zatrudnienia w zawodzie kucharza nadal będzie występować na terenie całego kraju. Na przykład w województwach Pomorskim i Zachodniopomorskim problem ten nie pojawia się w zaledwie czterech powiatach. Niewiele lepiej prezentuje się sytuacja w województwach Śląskim, Opolskim, czy w dużej części województwa Małopolskiego.
Co ciekawe, ta sama prognoza na rok 2023 wskazuje na dużo mniejsze zapotrzebowanie na pracę kelnerów i kelnerek, choć wciąż obserwować możemy znaczący deficyt rąk do pracy w tym zawodzie. Oznacza to, że restauracje nadal borykają się z brakami kadrowymi, szczególnie wśród bardziej wykwalifikowanego personelu.
Kto znajdzie pracę?
Widać to nie tylko w badaniach, ale przede wszystkim w treści ogłoszeń adresowanych do uchodźców. W popularnym serwisie ogłoszeniowym na hasła "ресторан", "гастрономія", "офіціант" (restauracja, gastronomia, kelner) bez problemu udało mi się odszukać oferty zatrudnienia adresowane do Ukraińców, choć liczba aktualnych anonsów nie przekraczała kilkunastu.
Wiele z nich, pomimo ukraińskiego tytułu, formułowanych jest jedynie w języku polskim. Choć trzeba przyznać, że pracodawcy coraz częściej decydują się umieszczać ogłoszenia dwujęzyczne, a nawet publikują w nich zachęty do przezwyciężenia bariery językowej. "Nasz zespół to Ukraińcy. Nie będzie problemów z komunikacją" – czytam w jednej z ofert pracy dla kucharza.
Najmniej problemów ze znalezieniem pracy mają wciąż osoby z choćby niewielkim doświadczeniem i kwalifikacjami. Na najlepsze zarobki liczyć mogą kucharze o dłuższym stażu pracy, czy szefowie kuchni. W przeznaczonej dla Ukraińców części portalu Pracuj.pl znajdziemy także wiele ofert dla kelnerów i kelnerek, ale samo ich znalezienie wymaga znajomości języka, bowiem znacząca większość pisana jest tylko po polsku.
Nie jest to jednak standard we wszystkich branżach. Wertując ogłoszenia pracodawców, chociażby z sektora budowlanego, łatwo dostrzec mrowie anonsów w języku ukraińskim lub rosyjskim.
Potrzebna nie tylko wypłata
Branża budowlana często oferuje także pracę dla rodzin, zakwaterowanie czy inne benefity znacząco ułatwiające uchodźcom podjęcie zatrudnienia. Działanie tego typu może być więc inspiracją dla restauratorów oraz osób poszukujących pracowników w sektorze HoReCa. Wciąż to właśnie dach nad głową stanowi bowiem jeden z kluczowych problemów, z jakimi borykają się Ukraińcy.
To jednak nie wszystko. Z raportu NBP dowiadujemy się, że 42,9% uchodźców nie otrzymało wsparcia innego niż pomoc w znalezieniu zakwaterowania. Tymczasem aż 40% z nich chciałoby mieć dostęp do służby zdrowia, 44% liczy na pomoc w szybkim znalezieniu zatrudnienia, a 48% chętnie skorzystałoby ze zorganizowanych kursów języka polskiego – wynika z cytowanego raportu NBP.
Wiele wskazuje więc na to, że to pracodawcy będą musieli ponieść koszty przygotowania uchodźców do pracy w Polsce. W dłuższej perspektywie dofinansowanie nauki języka czy zakwaterowania dla nowo rekrutowanych może się znacznie opłacić.
Jak zatrzymać chętnych do pracy?
Nie chodzi tu jedynie o proste zasypanie kadrowej dziury, która powstała po odejściu z branży tysięcy osób w trakcie pandemii Covid-19, lecz o pozyskanie cennych pracowników z doświadczeniem. Jeśli z niemal dwóch milionów przybyłych do Polski uchodźców 5% stanowią osoby związane z gastronomią, to oznacza, że do zagospodarowania jest 100 000 osób z odpowiednimi kwalifikacjami do pracy w restauracjach, barach, cateringach i kawiarniach. Nie wszyscy z nich trafili już do branży HoReCa.
Kolejne setki tysięcy uchodźców to pracownicy z wyższym wykształceniem, dobrą znajomością języka angielskiego i rosyjskiego. Jeśli damy im możliwość zatrudnienia w wyuczonym i nierzadko przecież lubianym zawodzie, jest szansa, że na stałe pozyskamy ich dla polskiego rynku pracy. Póki co bowiem, większość uchodźców deklaruje, że tuż po zakończeniu wojny chciałaby wrócić do ojczyzny.
Wiosną tego roku ponad połowa nowo przybyłych nie planowała po przekroczeniu granicy mieszkać w Polsce dłużej niż jest to niezbędne. 56% respondentów deklarowało, że chce wrócić do ojczyzny możliwie jak najszybciej, tylko 7% chciało zostać w naszym kraju na stałe.
Obecnie, jak wynika z raportu firmy Gremi Personal, już ponad połowa Ukraińców i Ukrainek deklaruje chęć pozostania w Polsce przez najbliższe kilka lat. Aby jednak osoby te mogły realizować się zawodowo w sektorze HoReCa, potrzebne jest wsparcie ze strony pracodawców i państwa. W przeciwnym razie gastronomia nie rozwiąże problemu braków kadrowych.