– Dorośli poddani silnemu stresowi emocjonalnemu zwracają się ku temu, co można by nazwać „jedzeniem na pocieszenie”, żywnością kojarzoną z bezpieczeństwem dzieciństwa, jak przygotowywane przez mamę jajko w koszulce czy prosty rosół – czytamy opis comfort foodu w amerykańskim dzienniku.
Dla pokolenia wychowanego na przełomie lat 90. i nowego tysiąclecia takim jedzeniem często były pizza, kebab, zapiekanki i burgery. Dziś, niespełna 20 lat później, właśnie to pokolenie kształtuje polską scenę kulinarną, a otwierające się jak grzyby po deszczu burgerbary, restauracje dark kitchen ze smażonymi kurczakami oraz pizzerie serwują właśnie takie dania. Na szczęście dla wszystkich nowych restauracji nie tylko generacja Z zatęskniła za poprawiającymi nastrój potrawami.
W morzu tysięcy tak samo wyglądających barów coraz częściej w ostatnich latach znajdziemy koncepty, które idą pod prąd, w myśl zasady „wyróżnij się lub zgiń”. Powstał specyficzny typ lokali, który z braku lepszego terminu moglibyśmy nazwać restauracjami comfort food nowego typu lub drugiej fali.
DANIA Z CHARAKTEREM
Jedną z najbardziej zauważalnych cech lokali comfort food drugiej fali jest wyrazistość. Dobrym przykładem takiego nowoczesnego podejścia jest Uncles Street Food, który podobnie jak wiele innych wyrazistych konceptów kulinarnych narodził się w okresie pandemii w formule tzw. ghost kitchen. Działając obecnie jedynie w dostawie, oferuje on klientom jedzenie, którego podczas pandemicznej izolacji poszukiwaliśmy najczęściej.
– Zaczęła się pandemia, wszystko się pozamykało, nawet z domu nie można było wyjść. Wszyscy zamawiali na wynos, a burgera fajnie jest zjeść przed telewizorem, z rodziną, na przykład przy meczu. Łatwo zamówić, łatwo przewieźć albo wziąć ze sobą. W transporcie się nie zepsują. Makaron czy dania chińskie wolałbym zjeść w restauracji niż w domu – mówi Karol Paczkowski właściciel Uncles Street Food.
By odnieść sukces na tak konkurencyjnym rynku, jakim jest dziś comfortfoodowa gastronomia, nie wystarczy po prostu smażyć smaczne burgery. Należy jeszcze się wyróżnić i Uncle Street Food zdaje się wiedzieć, jak to robić.
W jego menu nie ma cheeseburgera, jest za to „podwójna śmierć serowa”. Zamiast kanapki z bekonem możemy wybrać ociekający sosem „bekonator”. Na facebookowym profilu konceptu prowadzona jest charakterystyczna komunikacja: „na salsa burgera spadają meksykańskie nachosy szybujące niczym zwiewne płatki róż, ser wylewa się z kanapek jak lawa z gorącego wulkanu, a gofer burger (z gofrem zamiast bułki) bombardowany jest czekoladowymi m&m’sami”. Ten ostatni to zresztą jedyna pozycja w menu serwowana z pojedynczą porcją mięsa. – Cieszy się dużym wzięciem, szczególnie wśród kobiet. Panie z reguły jedzą mniej, a do tego ma odrobinę słodyczy, którą kobiety też lubią – wyjaśnia właściciel Uncles Street Food.
- Gofer Burger z oferty Uncles Street Food cieszy się wzięciem szczególnie wśród kobiet. Fot. materiały prasowe
SIŁA NOSTALGII
Kolejna cecha nowofalowego comfort foodu to tęsknota za przeszłością. W Uncles Street Food menu wraz ze zdjęciami potraw tworzą spójny przekaz, którego ważnym elementem jest właśnie nostalgia. W social mediach kanapkom towarzyszą retro gadżety – od Gameboya, przez gramofon, na starej wadze kończąc. Zdjęcia Uncles w mediach społecznościowych przenoszą nas do przeszłości i amerykańskich barów fast food rodem z lat 50. i 60. ubiegłego wieku.
– Lubię łączyć nowości ze starociami. Niektórzy wkładają nowe silniki do klasycznych samochodów, ja robię starą kuchnię w nowym wydaniu – opowiada Karol Paczkowski i zaznacza, że to jeszcze nie koniec jego niekonwencjonalnych pomysłów. Na pozostałe będziemy musieli poczekać do otwarcia stacjonarnej siedziby Uncles, która – jak zapewnia właściciel – również pełna będzie nostalgicznych elementów.
Do nostalgii, choć nieco inaczej pojętej, odwołuje się także warszawska restauracja Paloma Inn, która natchnienie czerpie z retrofuturyzmu.
– Główną inspiracją w projektowaniu wnętrza była epoka space-age, retrofuturyzm, czyli to, jak wyobrażali sobie przyszłość designerzy z lat 50., 60. i 70. Nasza kuchnia i wnętrze współgrają ze sobą, oprócz smaku przywiązujemy ogromną wagę do estetyki potraw. Retrofuturyzm we wnętrzu odpowiada retrofuturyzmowi na talerzu – mówi Sylwia Zarembska, współwłaścicielka lokalu.
Nostalgicznej podróży na Księżyc lat 60. towarzyszy menu silnie inspirowane tą samą epoką. Tost hawajski, bankietowa kanapka ze śledziem czy klasyczne serowe fondue to ucieleśnienie definicji comfort foodu. Dania te tworzą spójną całość z jasnozielonym retrownętrzem lokalu.
– Wyjście do knajpy to pewnego rodzaju spektakl. Aktorzy, scenografia i rekwizyty powinny być spójne i zapewniać całkowitą immersję w świat wymyślony przez restauratora – wyjaśnia Zarembska.
Z TĘSKNOTY ZA WSPÓLNYM STOŁEM
Oczywiście comfort food nowej fali nawiązuje nie tylko do ery podbojów kosmicznych, retroklimatu i winyli. Wyrazisty i spójny wizerunek można osiągnąć na wiele sposobów, również odwołując się do kontrowersyjnych wzorców, tak jak w przypadku krakowskiego lokalu, który wokół kanapek ze smażonym kurczakiem zbudował niekonwencjonalną filozofię brandu.
Filthy Fried Food to dziecko czwórki znajomych: Kacpra, Andrzeja, Wojtka i Kasi. Pomysł na biznes zrodził się z tęsknoty za przyjacielskimi spotkaniami, którym towarzyszy proste jedzenie.
– W trakcie pandemii tęskniliśmy za momentami, w których moglibyśmy się wszyscy spotkać, usiąść przy stole, napić się czegoś. Restauracje były zamknięte dla gości, to co można było zrobić? Najlepiej było spotkać się gdzieś w mieszkaniu, zjeść burgery, pogadać przy piwie. Wkurzało nas, że nie ma skąd zamówić dobrego comfort foodu – mówi Katarzyna Pomieczyńska, współwłaścicielka krakowskiego lokalu serwującego kanapki ze smażonym panierowanym kurczakiem.
Poza menu Filthy Fried Food niewiele łączy z typowym comfortfoodowym czy fastfoodowym barem. Na pozór brudne i chaotyczne wnętrze lokalu skąpane jest w intensywnej czerwieni i fiolecie, a nie w typowej eleganckiej, ale bezpłciowej bieli. Zamiast inspirujących cytatów ściany zdobią przedziwne gryzmoły i napisy w rodzaju „Kocham grzyby” lub „Elvis tu był”. Zamiast kawałka kurczaka z listkiem sałaty i sosem w menu króluje mariaż smaków i składników z całego świata zamknięty w mlecznej bułce. Filthy 'Nduja łączy smażonego kurczaka z ricottą, gremolatą oraz aioli z kiszonych cytryn. A bezmięsna kanapka Korean mushrooms to z kolei panierowane boczniaki, cheddar lub wegański sos serowy połączone z kimczi colesławem, kolendrą, majonezem kimczi i ostrym koreańskim sosem gonchujang. Wszystko to buduje coś, co właściciele tego miejsca określają mianem „filozofii Filthy”. Począwszy od komunikacji wizualnej, przez wystrój wnętrza, a kończąc na menu, Filthy Fried Food konsekwentnie i z premedytacją łamie większość wyobrażeń, jakie można mieć na temat lokali tego typu.
Kanapek w karcie jest łącznie siedem: cztery z kurczakiem i trzy w wersji wegańskiej lub wegetariańskiej. Wszystkie łączy kreatywne podejście do z pozoru prostego dania. Eksperymenty z nowymi smakami w przypadku Filthy Fried Food nie ograniczają się tylko do mięsnych wersji kanapek.
- Uncle Street Food w swoich social mediach łączy klasyczne amerykańskie kanapki z retro gadżetami i dodatkami. Fot. materiały prasowe
ROŚLINNIE, ALE TEŻ TŁUSTO
Wśród wegetarian i wegan niemal 71% ma mniej niż 26 lat – wynika z badania na zlecenie cateringu Maczfit. Dla porównania: w gronie niejedzących mięsa jest ledwie 5% baby boomerów. W badaniach Mintela z 2017 r. 11% osób w grupie wiekowej 16-24 lata identyfikowało się jako weganie, 10% zaś jako wegetarianie.
Co więcej, generacja Z, nawet jeśli nie chce przechodzić na wegetarianizm, jest skora ograniczyć ilość spożywanego mięsa. W zleconych przez „Food Service” badaniach nawyków konsumpcyjnych z listopada 2021 r. aż 22% zoomerów deklarowało, że po potrawy bezmięsne lub bez produktów pochodzenia zwierzęcego sięga często. Nic dziwnego, bo ostatnie kilka lat przyniosło znaczące zainteresowanie zarówno producentów żywności, jak i samych szefów kuchni potrawami roślinnymi i produktami do ich przygotowania.
Dla osób, które przechodziły na wegetarianizm dwie, trzy dekady temu, posiłek bez mięsa w restauracji czy barze ograniczał się często do ascetycznej i pozbawionej smaku sałatki ze świeżych warzyw. Alternatywą był burger albo hot dog pozbawiony kotleta lub parówki. Dziś coraz trudniej wyobrazić sobie restauracje w dużym polskim mieście bez przynajmniej jednej roślinnej pozycji w menu.
Dla młodego pokolenia wegetarian podział na smaczne i niezdrowe kontra zdrowe, ale bez smaku jest więc sztucznym kategoryzowaniem. Często wegetariańskie wersje fast- i comfortfoodowych potraw przygotowywane są nie mniej kreatywnie od swoich mięsnych odpowiedników – przy użyciu grzybów, wędzonych warzyw, świeżego tofu czy zyskującego ciągle na popularności dżakfruta. Co więcej, składniki te nadal spełniają podstawowe założenia dobrego comfort foodu – po usmażeniu są bogate w kalorie, nierzadko tłuste i po prostu smaczne.
– Mam poczucie, że wegeknajpy zakładają od razu, że jedzenie musi być zdrowe, więc podają coś w stylu warzyw na parze. Wegetarianie też przecież piją alkohol, też lubią zjeść coś niezdrowego – tłumaczy Wojciech Romański, a jego słowa zdają się potwierdzać pośrednio wyniki badań polskiego rynku delivery.
Wśród zamawiających jedzenie online najliczniejszą grupę w badaniu na zlecenie Pizza Portal stanowiły osoby w wieku 18-29 lat (61%), a więc generacja Z i młodsi milenialsi. Wśród wszystkich zamówień dokonywanych przez internet ponad 80% to dania na pocieszenie – pizza (60% całości), kuchnia amerykańska (22%), kuchnia azjatycka (8%).
Potrawy łączy jednak coś więcej, bo wszystkie przystosowane są do tego, by nie traciły na jakości także w dowozie. To ważne, bo jak pokazały ostatnie dwa, trzy lata, delivery szczególnie w segmencie lokali fast i comfort food będzie się najpewniej nadal prężnie rozwijać.
WAŻNE, BY BYĆ „JAKIMŚ”
Jak widać na powyższych przykładach, tym, co może zapewnić sukces nowofalowym lokalom typu comfort food, jest wyrazistość. Spójne i wyróżniające się na tle konkurencji wnętrze, oryginalne menu, a nawet sposób przyozdobienia potraw powinny sprawić, że zostaniemy w pamięci gości znacznie dłużej niż każdy typowy burger bar lub pizzeria. Nie oznacza to wcale, że im bardziej kontrowersyjni będziemy, tym więcej gości przyciągniemy. Z pewnością jednak kontrowersja jako element wizerunku lokalu może być opłacalna. Z perspektywy kilku miesięcy istnienia krakowskiego lokalu z kurczakami trudno jeszcze oceniać, czy „filozofia filthy” przełożyła się na sukces lokalu. Pewne jest natomiast, że wyrazistość nie odstraszyła gości.
– Nazywamy się Filthy Fried Food, więc jeśli ludzie spodziewają się na przykład piersi z kurczaka gotowanej na parze z mikroziołami, to raczej nie przyjdą do nas. Nazwa, sam lokal, muzyka, która w nim gra, pokazują od razu, jacy jesteśmy. Nie ukrywamy tego. Na początku trochę się obawialiśmy, jak to będzie. Okazało się jednak, że krakowianie są dużo odważniejsi, niż nam się wydawało – podsumowuje Kasia Pomieczyńska.
PRZEMYSŁAW KACZMAREK – SZEF KUCHNI UNILEVER FOOD SOLUTIONS
Kompozycja na talerzu zawsze powinna cieszyć oko, niezależnie od tego, co serwujemy i w jakim wieku są nasi goście. Danie ma smakować i wyglądać estetycznie. Młodsi na pewno docenią oryginalne dodatki i wszystko to, co będzie wyglądać atrakcyjnie na zdjęciach w social mediach. Warto mieć to na uwadze, gdy komponujemy menu – oprócz zadowolonych gości zyskamy bezpłatną reklamę. Młodzi ludzie często sięgają po dania typu fast food – chcą zjeść szybko, tanio, smacznie. Ale wśród nich jest coraz więcej osób, które liczą też na to, że zjedzą coś zdrowego i przyjaźniejszego dla klimatu. Świetnym rozwiązaniem są roślinne produkty The Vegetarian Butcher – łatwo przyrządzimy z ich pomocą wyśmienite burgery, pizze, makarony, zapiekanki. Najprościej przygotować roślinną wersję dań, które mamy już w karcie – obok burgera wołowego serwujmy wegański odpowiednik, dodajmy do menu roślinny „pulled pork” czy warzywną pizzę.
ROBERT KOPACZ – SZEF KUCHNI, UPFIELD PROFESSIONAL POLSKA
Młodsze pokolenia często decydują się na dietę zdrową i jednocześnie dobrą dla klimatu, fleksitariańską czy wege. Nierzadko mają też problemy z alergiami – są zmuszeni przestawić się na dietę bez laktozy, kazeiny, orzechów, glutenu. Propozycji, co jadać, jak łączyć smaki czy jak serwować dania, szukają m.in. w swoich ulubionych lokalach. Młodzi goście lubią dania, które ładnie prezentują się w social mediach. Na pewno docenią nietypowy sposób podania, oryginalne składniki, kolorową kompozycję. Jeśli uda się pozytywnie ich zaskoczyć – zyskamy polecenia i oznaczenie naszego lokalu w sieci. Na pizzy, zapiekance czy w burgerze świetnie sprawdzą się roślinne alternatywy sera od Violife. Wyglądają atrakcyjnie, świetnie się topią. Możemy dodać do naszych dań także modne i zdrowe superfood – siemię lniane, nasiona chia, kaszę jaglaną, jarmuż oraz lokalne, sezonowe składniki. Pamiętajmy, że młodzi ludzie jedzą bardziej świadomie, często są na diecie, liczą nie tylko kalorie, ale również składniki odżywcze. Zachwiane poczucie bezpieczeństwa i nostalgia za tym, co było, mają duży wpływ na to, że do łask wracają regionalne, domowe smaki. Warto mieć w menu wegańskie lub wegetariańskie wersje kotletów czy klopsików, zaproponować sos na bazie roślinnej śmietany Flory Plant Professional oraz pamiętać o tradycyjnych dodatkach.
MARIA GŁOŚNICKA – CATEGORY MANAGER, FOOD SERVICE CENTRAL EUROPE, MCCAIN
Aby uniknąć miękkich, rozmoczonych frytek, należy wybrać produkt przeznaczony do dostawy i na wynos. Polecanym rozwiązaniem są frytki McCain SureCrisp z niewidzialną powłoczką, dzięki której dłużej utrzymują chrupkość i ciepło w zamkniętej torbie w dostawie. W linii znajdują się superklasyki, jak cienka julienne, ale również grubsze cięcia ze skórką. Ważne, by smażyć frytki jako ostatnią część przygotowywanego zamówienia. Do pakowania rekomendujemy kartonowe pudełka z dziurkami, które są odpowiedzialne za wentylację – uwolnią parę i pozwolą na zachowanie chrupkości frytek. Zalecamy również wkładanie serwetek do torby, obok pudełka z frytkami. Pomagają one wchłonąć wilgoć. Ponadto kartonik z frytkami należy umieszczać na wierzchu reszty jedzenia w papierowej torbie. Dzięki temu frytki nie będą zgniecione ani ściśnięte i zachowają apetyczny wygląd.
GABRIEL MULARCZYK – DYREKTOR HANDLOWY HORECA, LAS-KALISZ
Dziczyzna sama w sobie jest atrakcyjniejsza od innych rodzajów mięs zarówno pod względem smakowym, jak i żywieniowym. To w dużej mierze konsekwencja powszechnego mniemania o jej niedostępności i trudności w obróbce. Przez długi czas była zarezerwowana dla potraw kuchni tradycyjnej, ale ostatnio pojawia się coraz częściej choćby w kojarzonych z fast foodem burgerach. Do dań typu comfort food, opartych na składnikach poddanych prostej obróbce, która zachowuje bogactwo aromatów, mięso dzika, jelenina czy sarnina są wprost stworzone. Warto wspomnieć o bigosie, w którego składzie dziczyzna powinna się znaleźć obowiązkowo. Zastąpienie nią popularnych rodzajów mięs zawsze zwróci uwagę konsumenta.
BARTOSZ PETER – EKSPERT INSTYTUTU KULINARNEGO TRANSGOURMET
Rosnące zainteresowanie gości zdrowszymi zamiennikami fastfoodowych potraw otwiera przed restauratorami ogromne możliwości kreacji dań. Kluczowe jest komponowanie najpopularniejszych potraw, takich jak burger czy pizza, z możliwie jak największą ilością warzyw, zmniejszając jednocześnie ilość mięsa i sera. Tradycyjne frytki można z powodzeniem zamienić na ziemniaki upieczone z użyciem ulubionym przypraw i oleju roślinnego. Ciekawym pomysłem mogą być też pieczone paski awokado. Klasyczny keczup można zastąpić pomidorową salsą na bazie świeżych pomidorów lub tych z puszki albo nawet z innych warzyw, takich jak cukinia czy burak. Zamienniki mięsa, odpowiednio przyprawione i przygotowane, będą smakować nie tylko osobom na diecie roślinnej.
MARCIN BAŁANDA – DYREKTOR DS. PR I KOMUNIKACJI W SOKOŁÓW SA
Pierwszym, niezwykle istotnym krokiem podczas przygotowywania burgerów jest wybór odpowiedniego mięsa. Wykorzystując szlachetne elementy wołowiny, takie jak antrykot czy rostbef, uzyskamy produkt jakości premium – delikatny, kruchy, soczysty. Wystarczy je zemleć, a następnie (bez wyrabiania) uformować krążki za pomocą prasy do burgerów. Długo wyrabiane mięso może podczas smażenia „puchnąć”, co nie jest pożądane. Mięso oprószamy solą i pieprzem, by maksymalnie podkreślić jego smak. Smażymy na mocnym ogniu, po kilka minut z każdej strony, tak by burger jak najszybciej nabrał złotobrązowej barwy. Wszystkie dodatki (warzywa, sosy) warto ułożyć na dolnej części pieczywa, następnie przykryć je kotletem i na wierzch położyć ciepły, chrupiący wierzch bułki. Tak przygotowany burger utrzymuje soczystość i kruchość, jak również znakomite walory smakowe.
IWONA NOWAK – PURCHASING & MARKETING MANAGER METRO-PLAST
Aby sprostać rosnącym wymaganiom rynku, nasza firma oferuje nie tylko szeroką gamę pojemników, ale także kompleksowy system pakowania żywności – Metro-Catering-System (M-C-S). Rozwiązanie to jest niezastąpione, gdy chcemy pakować potrawy ekonomicznie, szybko i bezpiecznie. M-C-S to opakowania do zgrzewu z tworzyw do recyklingu, pulp roślinnych, folie do zamykania i zgrzewarki. System umożliwia zapakowanie dowolnej potrawy, także dań typu fast food czy przyrządzanych na głębokim tłuszczu. Polecane przez nas opakowania są nie tylko wodo, ale także tłuszczoodporne. Cechuje je wysoka jakość, odpowiednia grubość i odporność na zgniecenia. Te cechy gwarantują bezproblemowy, pewny i bezpieczny transport każdej potrawy.
ANNA SITKOWSKA – MARKETING MANAGER W VANDEMOORTELE POLSKA
Wybierając pieczywo do hamburgerów i hot dogów, należy zwrócić uwagę na strukturę miękiszu. Regularna i drobna struktura sprawi, że bułka utrzyma wszystkie składniki dania i nie przesiąknie sosami, dzięki czemu produkt nie rozpadnie się w czasie dostawy lub jedzenia. Wybierając bułki, warto zwrócić uwagę na rozmiar produktu oraz na to, czy ma on zbilansowany smak. Bułka powinna mieć właściwą średnicę, aby pomieścić mięso. Ostatni ważny element przy wyborze bułek burgerowych to skórka: powinna być cienka i błyszcząca. Natomiast posypka z ziaren podkreśli smak dania oraz wzbogaci jego aromat.
JACEK WYRZYKIEWICZ – PR & MARKETING SERVICES MANAGER W HOCHLAND POLSKA
Ser w daniach jest nie tylko wizualnym dodatkiem, ale przede wszystkim składnikiem wpływającym na smak. Mamy w ofercie mnóstwo hitów, które można idealnie wykorzystać w daniach typu fast food czy też comfort food, jak na przykład burgery, do których idealnie pasują sery topione cheddar z oferty Hochland Professional: klasyczny i biały. Sery te sprawdzą się również jako dodatek do kanapek, bagietek, tostów, wrapów, zapiekanek oraz do sosów i zup. Przekąski z cheddarami Hochland na długo zachowują swoją świeżość. Nie wysychają i nie ciemnieją, a ich elastyczność pozwala na kreowanie szerokiego spektrum dań typu finger food.
ŁUKASZ JOŃCZYK – DORADCA KULINARNY, NESTLÉ PROFESSIONAL
Młodzi ludzie zwracają ogromną uwagę na to, aby dobrze wyglądać i odpowiednio się odżywiać, często ograniczają jedzenie mięsa ze względu na kwestie zdrowotne, środowisko czy zwierzęta. Każdy restaurator powinien mieć w swoim menu kilka dań kuchni roślinnej, które będą odpowiadać na takie oczekiwania. Można je przygotować, bazując na produktach Garden Gourmet®, np. Garden Gorumet® Wegańskim Mielonym. Są one w stanie jeden do jednego zastąpić mięso w daniach takich jak taco czy burrito. Wykorzystując zaś Garden Gourmet Wegańskie Fileciki, możemy przygotowywać świetne curry, stir-fry czy ramen.
ZUZANNA RZYMANEK I MAGDALENA RZYMANEK-PACZKOWSKA – ZAŁOŻYCIELKI MARKI WEGE SIOSTRY
Z naszego doświadczenia w tworzeniu roślinnych alternatyw dla serów i masła wynika, że ludzie najbardziej lubią to, co już znają i co dobrze im się kojarzy. To też świetnie łączy się z ideą comfort foodu. Takie menu powinno więc nawiązywać wizualnie i smakowo do znanych nam dań tradycyjnych. Z powodzeniem możemy skomponować na bazie alternatyw dla sera, nabiału czy mięsa, przepyszne i w 100% roślinne dania, które będą tak samo satysfakcjonujące dla młodszego klienta, jak ich tradycyjne odpowiedniki. A możliwe, że nawet bardziej satysfakcjonujące, jeśli bierzemy pod uwagę także inne plusy kuchni roślinnej – wpływ na środowisko, zdrowie czy dobrostan zwierząt.
AGNIESZKA TOKARZ, CATEGORY MANAGER NICE TO FIT YOU
Mówiąc o fast foodach i całym rynku spożywczo-gastronomicznym, nie sposób pominąć zmian, jakie zaszły na nim w wyniku pandemii. Zamknięcie lokali restauracyjnych w ramach rządowych obostrzeń ograniczyło klientom dostęp do wielu ulubionych dań. Według wyników badania, jakie przeprowadziły Proxi.cloud i UCE Research, w okresie pandemii ruch w lokalach określanych jako fast foodowe spadł o 40,5 proc. W tym samym czasie
zapotrzebowanie na fast foody rosło. Zachowania klientów śledzone m.in. przez analityków Mintel Food & Drink pokazały, że ludzie jeszcze chętniej sięgali po nie jako po tzw. „comfort food” – formę poprawienia nastroju i dogodzenia sobie w odpowiedzi na złe samopoczucie, izolację czy stres, które przez sytuację związaną z Covid-19 znacznie się pogłębiły. Natomiast w przeciwieństwie do objętych obostrzeniami restauracji diety pudełkowe stały się w pandemii jeszcze popularniejsze. Ludzie chętnie korzystali z tego wygodnego i bezpiecznego rozwiązania. Obserwując te wszystkie zmiany i potrzeby rynku, na bieżąco dostosowywaliśmy do nich ofertę. W naszym menu wprowadzaliśmy atrakcyjne nowości. Każde danie komponowaliśmy – jak zawsze – przede wszystkim z dbałością o najwyższą jakość. Posiłki były opracowywane przede wszystkim tak, aby nie brakowało w nich witamin i
składników odżywczych. Unikaliśmy cukrów prostych czy nasyconych kwasów tłuszczowych, aby jednocześnie zapewnić źródło węglowodanów złożonych i błonnika, które dają uczucie sytości na dłużej, regulują prace naszych jelit czy normują poziom glukozy we krwi.
Artykuł ukazał się w „Food Service" 4/2022 nr 214.