SMAK I PRZYJEMNOŚĆ ZAMIAST WYRAFINOWANIA
Zdjęcia z mocnym, centralnie skierowanym fleszem, jedzenie ułożone w sposób chaotyczny, brudne obrusy i nadgryzione kanapki, które firmują wizerunek restauracji w social mediach – czy taka estetyka może zachęcić potencjalnych gości do odwiedzenia lokalu? Okazuje się, że tak, a niedoskonałość i brak perfekcji chyba jeszcze nigdy nie były tak bardzo w cenie.
– Nieperfekcyjna estetyka może być postrzegana jako przejaw wizerunku hand made, domowego jedzenia, które przede wszystkim dobrze smakuje. Smak i przyjemność mogą być w tym przypadku główną składową budowania unikatowej przewagi. Dane Mintel pokazują, że niemal jedna trzecia (28%) respondentów w Stanach Zjednoczonych preferuje restauracje serwujące comfort food, czyli dania zaspokajające potrzebę dobrego samopoczucia, kojarzące się z dzieciństwem czy gotowaniem w domu – mówi Honorata Jarocka, senior food and drink analyst w firmie Mintel.
BRZYDKIE TO NOWE ŁADNE
W tak pojętej estetyce brak często miejsca na wykwintne talerze, które zastępowane są opakowaniami na wynos lub zatłuszczonymi serwetkami. Wszak nikt nie je hot dogów z porcelanowych talerzy, używając noża i widelca. Dbałość o szczegóły schodzi na dalszy plan, a restauracjom zależy na podkreśleniu autentyczności. Jest to filozofia bliska estetyce typu #nofilter lub tej, którą świat mody opisuje hasztagiem #nomakeup.
Te trendy doskonale znane użytkownikom Instagrama po raz pierwszy w czasie pandemii zaczęły pojawiać się także w odniesieniu do jedzenia. Potrawy nie są upiększane na siłę i w sztuczny sposób, bronią się bowiem przede wszystkim smakiem. Naturalnym składnikom towarzyszy więc naturalny wygląd.
Jak mówi Honorata Jarocka, taka nowa definicja piękna nie jest w kulturze niczym nowym.
– „Brzydkie to nowe ładne” jest częścią krajobrazu nie tylko w kategorii żywności i napojów, ale także w modzie czy projektowaniu wnętrz, co świetnie ilustruje wabi-sabi, czyli japońska filozofia dostrzegania piękna w przemijaniu. Nieperfekcyjność może być odskocznią od zbyt wyidealizowanego świata prezentowanego w mediach społecznościowych, a także sposobem na wzmocnienie atrybutu przystępności, również cenowej. Bazując na danych konsumenckich Mintel, aż 47% respondentów w Stanach Zjednoczonych wskazuje na „najlepszą wartość” jako czynnik wyboru danej restauracji – tłumaczy Jarocka. Naturalność nie wyklucza jednak nadmiaru. Kolory wnętrz, talerzy i dodatków mogą być bardziej krzykliwe, rzucające się w oczy, kontrastowe. Taka estetyka z pewnością wybije się w morzu mdłych brązowo-białych wnętrz restauracyjnych, ale musimy pamiętać o tym, że jest ona adresowana do konkretnego typu klienta. Docenią ją osoby młode, stawiające na bezkompromisowość, lubiące utożsamiać się z marką czy konkretną filozofią.
NOSTALGIA ZA MŁODOŚCIĄ
Obserwowany w ostatnich latach zwrot w kierunku estetyki vintage jest pod wieloma względami przeciwieństwem pięknego turpizmu. W fantazyjnych wnętrzach pełnych przemyślanych dodatków widać dbałość o detale, zestawienia kolorów i faktur. Oba style mają jednak także swoje wyraźne podobieństwa. Podobnie jak estetyka „ładnej brzydoty”, zwrot w kierunku designu z ubiegłych epok ma korzenie w wydarzeniach ostatnich kilku lat.
– Nostalgia i retro jako inspiracje to ciekawy kierunek dla branży restauracyjnej. Oferuje on nie tylko poczucie komfortu, lecz może być także przejawem eskapizmu od obecnej, mało przewidywalnej rzeczywistości. Według danych Mintela aż 71% respondentów w Polsce identyfikuje się ze stwierdzeniem „lubię rzeczy, które przypominają mi o mojej przeszłości, np. dzieciństwie”. Dodatkowo aż 83% polskich respondentów deklaruje, że znajome smaki przynoszą im ukojenie. Posiłkując się danymi z innych rynków: w Chinach konsumenci odczuwający nostalgię najchętniej sięgają po ciasto lub lody, o czym wspomina 34% respondentów.
VINTAGE TO PRZYSZŁOŚĆ
Wnętrza typu vintage rzadko dają się przyporządkować w całości do jednej epoki. Dlatego urządzając je, możemy do pewnego stopnia swobodnie korzystać z mebli, dodatków oraz elementów wystroju zaczerpniętych z różnych dekad.
Pod hasłem retro kryją się zarówno elementy designu z lat 20., 30., 50., 60., jak i późniejszych 80. i 90. Te ostatnie odwołują się przede wszystkim do nostalgii dzisiejszych młodych dorosłych za kasetami VHS, aparatami typu polaroid oraz designem, jaki pojawiał się w filmach i serialach tamtej dekady. Coraz częściej elementy tej estetyki stosowane są w restauracjach fast casual, pubach i miejscach nastawionych na sprzedaż prostych potraw.
– To nowy vintage dla pokolenia, które obecnie staje się klientami restauracji typu comfort food. Wprowadza element nostalgii i jest czytelny dla tak określonego gościa. W kontraście do lokali fast food nastawionych na klienta masowego, krótki czas posiłku i zwykłe zaspokojenie głodu bez budowania wokół tej potrzeby pełniejszego doświadczenia comfort food ma pomóc nam zadbać o siebie i dać chwilę wytchnienia – tłumaczy architekt Magdalena Daszkiewicz, właścicielka pracowni architektury Przestrzenie.
OSZCZĘDNIE I KREATYWNIE
Chcąc zaprojektować funkcjonalne i estetyczne wnętrze restauracji w stylu vintage, nie musimy od razu rzucać się na głęboką wodę wielkiego designu. W bardzo podstawowej wersji estetyka ta daje się opisać za pomocą zaledwie kilku słów kluczy.
– Mocne kolory, chrom, plastik, drewno to elementy charakterystyczne dla vintage. Czasami stanowią jedynie dodatki, akcesoria. W wielu projektach miesza się różne style, łączy elementy bardzo nowoczesne minimalistyczne z czymś retro, co nadaje charakter, pazur, czyni wnętrze unikatowym i definitywnie wyróżnia – mówi Magdalena Kulesza-Dudek, projektantka wnętrz w MK Interiors. Jeśli zależy nam na kilku przyciągających wzrok elementach, które dobrze będą prezentować się zarówno na żywo, jak i w postach w social mediach, możemy postawić na proste dodatki czy akcesoria wyposażenia, takie jak chociażby talerze. Nie zawsze pochodzić muszą one z konkretnej epoki, często współczesne wzory stylizowane jedynie na lata 60. czy 70. sprawdzą się równie dobrze, jeśli nie lepiej.
Dotyczy to także innych elementów wyposażenia, w tym mebli. Używane krzesła, znalezione chociażby na targu staroci, mogą być nie tylko znacznie tańsze, ale także bardziej stylowe od swoich nowych odpowiedników. Meble z odzysku dadzą nam też możliwość swobodniejszego kreowania połączeń.
– Łączmy style, kolory, faktury. Bawmy się. Wnętrza nie muszą być katalogowe i nudne. Jeśli boimy się, że coś ze sobą nie współgra, postawmy na dodatki, a reszta niech pozostanie neutralna – radzi Magdalena Kulesza-Dudek.
KOLORY PRZESZŁOŚCI
Wybierając kolory zarówno retro dodatków, jak i do wnętrz w stylu vintage, nie musimy zdawać się jedynie na sprawdzone, ale nudne warianty bieli czy szarości. Do wyboru mamy szeroką paletę barw i ich odcieni.
– Jeśli decydujemy się na silne kolory, takie jak czerwony czy pomarańczowy, wybierzmy te złamane, nieco przydymione. Są głębsze, mniej oczywiste. Pastele także będą bardzo na czasie, ale kierunek kolorystyczny powinien wynikać z szerszych przemyśleń i założeń, z tego do kogo chcemy trafić, kogo przyciągnąć i zainteresować, jaki typ kuchni serwujemy – podpowiada Magdalena Daszkiewicz.
Powinniśmy pamiętać też, że barwa zastawy stołowej ma znaczenie nie tylko estetyczne. Liczne badania naukowe dowodzą, że odpowiednie zestawienie kolorów może poprawiać odczuwanie smaku, wpływać na uczucie sytości. Biel sprawia, że desery stają się słodsze, kolor niebieski utożsamiamy zaś często ze smakiem słonym.
SPÓJNOŚĆ, SPÓJNOŚĆ I JESZCZE RAZ SPÓJNOŚĆ
Niezależnie od tego, w jakim stylu i kolorystyce chcemy budować wnętrze naszej restauracji i jej wizerunek w mediach społecznościowych, musimy pamiętać o zachowaniu spójności. Powinna ona dotyczyć nie tylko mebli i dodatków.
– To absolutna podstawa stworzenia zauważalnej marki i wyróżnienia się na dłużej w morzu konkurencji. Stworzenie historii, którą kuchnia i wnętrze wspólnie opowiedzą, oprawa graficzna menu, sposób obsługi, a nawet godziny otwarcia – to wszystko składa się na spójny komunikat. Podstawą jest jego właściwe zidentyfikowanie na początku tworzenia restauracji. Zadaniem architekta jest przełożenie założeń strategii biznesowej miejsca na język funkcji, form i kolorów – tłumaczy właścicielka pracowni architektury Przestrzenie.
Wnętrze nie jest więc uniwersalnym szablonem, który architekt wtłacza w puste cztery ściany restauracji ku uciesze właściciela. Nie może być też przypadkowym zbiorem mebli i dodatków rodem z pchlego targu. Jeśli potraktujemy restaurację w ten sposób, odbije się to nie tylko na wyglądzie wnętrza, ale także, paradoksalnie, na tym, na czym zależy nam najbardziej, czyli na menu.
– Jak można budować zaufanie klientów, że serwowane produkty są świeże i najwyższej jakości, jeśli zamiast drewna w aranżacji stosujemy drewnopodobne płyty meblowe? – pyta retorycznie Magdalena Daszkiewicz.
Artykuł ukazał się w „Food Service" 4/2022 nr 214.