- Adam Pawłowski. Fot. Ignacy Matuszewski
Na przykład syrah z Górnego Rodanu często pachnie boczkiem, krwią, skórą, a wiele innych win dojrzewających długie lata w butelce może wygenerować w drodze ewolucji aromaty i smaki przypominające mięsne. Z drugiej strony mamy nowozelandzkie sauvignon blanc, które bardzo intensywnie pachnie ziołami, a nawet warzywami. To jednak zły trop, bo aromaty wina nie mają nic wspólnego z byciem wege. Syrah pachnące mięsem może być wege, a trawiasto-ziołowe sauvignon blanc wręcz przeciwnie.
Wszystkie wina z natury rzeczy są wegańskie, ale w przypadku niektórych w procesie produkcji można, ale nie trzeba, zastosować pewne produkty pochodzenia zwierzęcego. Na etapie klarowania wina, które następuje przed butelkowaniem w celu usunięcia niemożliwych do odfiltrowania z wina drobnych cząsteczek stałych, stosuje się np. białko jajka, żelatynę, kazeinę (białko mleka), klej rybi. Wszystkie te produkty są pochodzenia zwierzęcego i czynią wino nieodpowiednim dla wegan. Jeżeli użyte są tylko białka jaja i mleka, to wino spełnia kryteria bycia wegetariańskim.
Proces klarowania można wykonać z użyciem substancji nieodzwierzęcych takich jak bentonit (typ gliny) czy białko grochu. Wtedy wino będzie wegańskie i wegetariańskie. Jest jeszcze kilka innych produktów używanych do produkcji wina zaburzających ich status wege jak wosk do lakowania korka na szyjce butelki i korek aglomerowany, który może być klejony klejem pochodzenia mlecznego.
Nie są prowadzone statystyki, jaki odsetek win jest faktycznie wege, ale większość spełnia te kryteria, nie komunikując tego faktu konsumentom. Nie będą o tym informować zapewne producenci wytwarzający wino na większą skalę ze względu na niechęć do zawężania potencjalnej grupy odbiorców. Poza tym nie istnieją regulacje prawne, które nakazywałyby winiarzom informować na etykiecie, jakich produktów używają do klarowania wina. Jeżeli producentowi zależy na tym, żeby komunikować fakt bycia wege, może zarejestrować się w jednej z wielu organizacji i używać logo informującego konsumentów o tym, że wino jest wegańskie lub wegetariańskie. Zwykle jest to jakaś forma listka lub litery V znajdująca się na kontretykiecie. Często też producenci umieszczają na etykiecie frazę „vegan friendly”, czyli „przyjazne weganom”.
Nie należy mylić win powstających w drodze uprawy ekologicznej i biodynamicznej z winami wege. Mimo że większość win eko/bio wpisuje się w „zieloną rewolucję”, to nie musi i czasem nie spełnia normy wege.
O ile jeszcze dekadę temu wina wegańskie były tematem marginalnym, to aktualnie widzimy wzmożone zainteresowanie tą kategorią. W kartach win pojawiają się sekcje „V”, a specjalistyczne sklepy winiarskie organizują osobne regały na „wina z listkiem”. Teraz weganie i wegetarianie nie tylko mogą jeść, ale także świadomie pić w zgodzie ze swoimi przekonaniami i dietą.
Felieton ukazał się w „Food Service" 12/2021-1/2022 nr 211.