- Odrestaurowany Dniepr z Prosecco Van Pico Bello, prawdopodobnie jedyny motocykl polewający prosecco w Polsce. Fot. materiały prasowe
– To dowód na diametralną zmianę modelu konsumpcji tych napojów. Mimo pandemicznych ograniczeń w organizacji dużych uroczystości spożyliśmy ich więcej: na co dzień, w domu, w trakcie niewielkich spotkań – zwraca uwagę Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. – Rozwijamy kulturę picia win musujących w szybkim tempie – dodaje.
– Polacy zaczęli spożywać je solo, niemal przez cały rok, co przekłada się na sprzedaż – mówi Jakub Nowak, prezes JNT Group.
PROSECCO WCIĄŻ GÓRĄ
Rodacy pokochali zwłaszcza prosecco. – To ono było akceleratorem mody na bąbelki. W minionym roku odnotowało największe wzrosty, o 27,7% według NielsenIQ – podkreśla Zielińska.
W czym tkwi fenomen tego włoskiego wina?
– Być może wiąże się to z większą świadomością i faktem, że częściej podróżujemy, dzięki czemu poznajemy nowe smaki, rytuały oraz inne kultury. Poza tym ludzie coraz chętniej rezygnują z mocnego alkoholu na rzecz lżejszego i mniej procentowego. A prosecco jest lekkim, orzeźwiającym winem musującym, które wpływa na dobry nastrój – mówi Grzegorz Krogulec, właściciel baru Bella Ciao Prosecco Van.
– Prosecco podbiło serca Polaków tym, że jest proste, lekkie, łatwe. Nie wymaga wiedzy ani celebry. Jest też niedrogie – zauważa Paweł Gąsiorek, prezes Domu Wina. – Bąbelki dają poczucie świeżości, którego pragniemy w upalny dzień. Wino jako takie jest modne i nierzadko wygrywa z „proletariackim” piwem. Rynek dla tych napojów jest ogromny i prosecco jeszcze na nim namiesza – przewiduje.
Prosecco kupujemy w sklepach, a potem pijemy w domach i na imprezach. Zamawiamy je także w lokalach gastronomicznych – obowiązkowo widnieje w karcie każdej szanującej się włoskiej knajpy. Niektórzy restauratorzy, mając na uwadze naszą miłość do włoskich bąbelków, umieszczają nazwę trunku na szyldzie lokalu: Prosecco Oyster Bar w Krakowie, Al Dente – Pasta & Prosecco Bar w Łodzi, Fattorie del Duca Kraków Food & Prosecco czy Ristorante Da Andrea Casa del Prosecco. Przykłady można mnożyć.
NA KÓŁKACH I W STREFIE RELAKSU
Coraz popularniejsze stają się też mobilne bary serwujące włoskie bąbelki. Prosecco vany stacjonują często w skupiskach gastronomicznych w dużych miastach Polski, przede wszystkim jednak celują w obsługę wydarzeń: wesel i innych uroczystości rodzinnych, przyjęć, pikników, koncertów, targów, imprez firmowych.
Jednym z takich mobilnych biznesów jest działający od trzech lat Prosecco Van Pico Bello Michała Stępniaka i Tomasza Pyrosa. Dysponują oni trzema pojazdami przerobionymi na bary na kółkach. Dwa z nich to klasyki włoskiej motoryzacji – trzykołowe vany Piaggio Ape 50, a trzeci to odrestaurowany Dniepr, według rozeznania właścicieli jedyny motocykl polewający prosecco w Polsce. Wszystkie wyposażone są w krany, z których leje się schłodzone Rabosino Frizzante IGT od Maccari. Pakiet podstawowy za 2500 zł obejmuje 1 keg (20 litrów, czyli 150 porcji prosecco), syropy, które na życzenie miksowane są z winem musującym, sezonowe owoce, jednorazowe kieliszki, zorganizowanie strefy chilloutu z oświetleniem, leżakami, stolikami i stołem barowym.
Wśród tego typu ofert ciekawostkę stanowi Bocelli Van by Dr.Wina – trójkołowiec Piaggio 501 popularyzujący trunek wyprodukowany przez winiarską rodzinę Bocelli, z której pochodzi słynny włoski tenor Andrea.
Z interesującą inicjatywą wyszła także marka Stock, która w sezonie letnim na terenie całej Polski przygotowała 13 stref Prosecco & Friends. Z jednej strony to biznesowa odpowiedź na bąbelkowy popyt, z drugiej – rodzaj wsparcia dla kanału HoReCa po lockdownach. Strefy mieszczą się bowiem przy lokalach gastronomicznych, do których goście chętnie zaglądają po zaostrzającym apetyt musującym aperitifie.
Takie miejsca powstały w tłumnie odwiedzanych przez turystów lokalizacjach, m.in. w Warszawie (w Ogrodach Wisła oraz przy wilanowskim Ten Barze), w Poznaniu, we Wrocławiu, w Gdańsku, Lublinie, Zakopanem, na Mazurach i w Toruniu. Aranżacja chilloutowej przestrzeni jest inspirowana naturą i krajobrazem Włoch – w lekkiej konstrukcji barów wykorzystano drewno, obok nich rozstawiane są leżaki i huśtawka z neonem, która zachęca do zabawy i robienia zdjęć.
A CO Z SZAMPANEM?
Szampan, mimo że w powszechnym odbiorze wciąż postrzegany jest jako produkt luksusowy, a co za tym idzie – trudny i niedostępny dla zwykłego śmiertelnika, także notuje wzrost sprzedaży.
– W 2020 r. Polacy wydali 570 mln zł na wina musujące, z czego niemal 5% stanowiły wydatki na francuskiego szampana. Zarówno w roku 2019, jak i 2020 obserwowaliśmy wzrost wartości sprzedaży segmentu szampanów. W ubiegłym roku wyniósł on 27% w porównaniu z 18% wzrostu całej kategorii win musujących.
W ostatnim czasie nie tylko rosną wydatki na szampana, rośnie także jego sprzedaż wolumenowa (+24% rok do roku) – informuje Anna Anasik, senior client consultant z NielsenIQ. – Polscy konsumenci chętnie sięgają po produkty z wyższych półek, dzięki czemu towary premium, do których należą francuskie szampany, cieszą się większym zainteresowaniem – przyznaje.
– Świadczy to o zmianie stylu życia rodaków, wzroście ich zamożności, wiedzy oraz oczekiwaniach dotyczących jakości. Polska długo była krajem na dorobku i dotąd barierą dla szampana była cena. Teraz to się zmienia. Zmieniła się też świadomość konsumenta. Ludzie są gotowi na wytrawne, mineralne smaki – ocenia Paweł Gąsiorek, prezes Domu Wina. – Dlatego uważam, że szampany w dłuższej perspektywie będą zdobywać coraz większą część rynku win musujących. To początek ery szampana w Polsce. Zdaniem naszych francuskich partnerów jesteśmy najszybciej rosnącym rynkiem w Europie. W ciągu najbliższych 3-5 lat będziemy odnotowywać stały wzrost sprzedaży szampana – konkluduje.
CAVA I INNE MUSIAKI
Segment win musujących to także hiszpańska cava – ambitniejsza od prosecco, za to tańsza od szampana. Według raportu Enoexpo „Sprzedaż wina w Polsce 2020” w ubiegłym roku kupiliśmy 22% więcej cavy. Jakie musiaki mają jeszcze szanse na wzrost popytu?
– Sławnym, choć w Polsce mniej znanym, włoskim musiakiem jest Franciacorta. Znajdziemy ją w najlepszych restauracjach. Popularne są także niskoalkoholowe, deserowe wina typu Moscato z Piemontu oraz cała gama spumante i frizante, czyli win lekko musujących niepowiązanych z konkretnym regionem kraju. Mniej popularne, ale sprzedające się są niemieckie i austriackie sekty. Ciekawą kategorią są także francuskie Crémant z Alzacji czy Doliny Loary. Jakościowo często dorównują szampanom. Warto wspomnieć, że dobre wina musujące powstają też w polskich winnicach – opowiada Paweł Gąsiorek.
GŁÓD NOWOŚCI
Polscy konsumenci uwielbiają nowości. A nowinką w segmencie win musujących, z szansą na winiarski hit, jest zalegalizowane rok temu prosecco „rose”. Według przepisów apelacyjnych różowe prosecco powstaje z tradycyjnej odmiany glera, ale zawiera od 10 do 15% czerwonego pinot noir.
– Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że większość konsumentów prosecco stanowią kobiety, a to właśnie panie wybierają wina różowe. Różowe prosecco znajdzie stałe miejsce w kategorii, ale trudno oczekiwać, by dorównało popularności wersji białej – uważa Tomasz Leszko, dyrektor ds. marketingu w firmie Henkell Freixenet Polska.
Czym jeszcze zaskoczył rynek?
– Doskonale przyjęły się wina musujące aromatyzowane, drinki na bazie wina musującego czy wina musujące serwowane z kostkami lodu. Widać również otwartość rynku na nowe opakowania. Ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród kobiet, cieszą się wina musujące w butelkach zakręcanych, które są łatwiejsze do otwarcia niż klasyczny korek, a ponadto można je bez problemu zamknąć i schować w lodówce. W okresie letnim świetnie sprzedają się wina musujące w puszkach, które są poręczne i sprawdzają się w plenerze – wymienia Jakub Nowak, prezes JNT Group.
I na tym pewnie nie koniec, bo w kategorii win musujących wciąż tkwi duży potencjał – podkreślają jednogłośnie szefowie firm zrzeszonych w Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa.
Artykuł ukazał się w „Food Service" 7–8/2021 nr 207.