- Adam Pawłowski. Fot. Ignacy Matuszewski
Nie bez znaczenia jest przygotowanie warunków degustacji i organizacja konkursu, a te jak zwykle w SPOT. były wręcz idealne. Na szczególne uznanie zasługuje zespół techniczny dowodzony przez sommeliera SPOT. Tomka Kramera, który stawał na głowie, żeby zapewnić nam komfort pracy, ale co ważniejsze – zadbał, żeby wina konkursowe były degustowane w odpowiednich temperaturach, co przy blisko 30 st. C było nie lada wyczynem.
W trakcie konkursu komisje pracują w czteroosobowych składach i są to optymalne warunki do dyskusji oraz wymiany spostrzeżeń, a czasem nawet drobnych międzysędziowskich sprzeczek. Z biegiem czasu zespoły jurorów kalibrują się i szybciej dochodzą do konsensusu, ale dyskusje bywają naprawdę gorące. Nie wynika to z wrodzonej kłótliwości składu jury, ale z troski i dbałości o jak najbardziej wnikliwą i sprawiedliwą ocenę win.
Realnie patrząc, podczas konkursu poświęcamy każdemu winu 3 do 5 minut. Warto wtedy mieć w tyle głowy, że zawartość naszego kieliszka jest efektem rocznej, a często wieloletniej ciężkiej pracy winiarza oraz wielu osób go lub ją wspierających – wiecznych zmagań z kapryśną aurą, przymrozkami, mączniakami, insektami i innymi przeciwnościami natury...
To, co nie jest dla mnie zaskoczeniem, to coroczny zwyżkowy trend jakości win. No może poza kategorią win różowych, która w tym roku była wyjątkowo rozczarowująca. Zwracam jednak uwagę, że odsetek win z błędami technologicznymi takimi jak utlenienie i redukcja czy z nieprzyjemnymi aromatami pleśniowymi był minimalny. Wina białe nie zawiodły, a to po nich zawsze się najwięcej spodziewamy, bo nasze uwarunkowania klimatycznie sprzyjają uprawie i produkcji tej kategorii.
W finale konkursu starły się ze sobą pogrupowane w „szóstki” najlepsze wina z każdej z ośmiu kategorii. Z pełnym przeświadczeniem uważam, że finaliści z powodzeniem mogliby konkurować na międzynarodowych konkursach, a zwycięzcy Polskich Korków to absolutne crème de la crème rodzimego winiarstwa. Patrząc na listę finalistów i zdobywców Polskich Korków, rysuje się jasny trend wskazujący na powolne wypieranie tzw. hybryd przez wina wytwarzane ze szczepów gatunku vitis vinifera. Najlepsze noty zbierają tutaj rieslingi, chardonnay, pinot noir i zwycięzca w kategorii win czerwonych, czyli gamay.
Jestem zbudowany poziomem win zgłoszonych do tegorocznego konkursu i podekscytowany tym, jak wysoko winiarze postawili sobie poprzeczkę na przyszły rok.
Felieton ukazał się w „Food Service" 6/2021 nr 206.