Badanie na zlecenie portalu Ouichef.pl zostało przeprowadzone na panelu Ariadna na ogólnopolskiej próbie liczącej 1088 osób. Jego wyniki mogą napawać branżę gastronomiczną – podnoszącą się po trudach pandemii – umiarkowanym optymizmem.
Zwyczaje przed pandemią i tęsknoty lockdownu
Przed pandemią statystyczny Polak chętnie i często korzystał z usług gastronomii. 27% z nas bywało w restauracji, barze, kawiarni lub pubie 2-3 razy w miesiącu, 19% – raz w miesiącu, 13% – raz w tygodniu lub częściej. 14% badanych wcale nie odwiedzało lokali gastronomicznych, a tyle samo rodaków pojawiało się tam raz na 3 miesiące lub rzadziej.
Najbardziej zamknięcie gastronomii odczuły osoby w wieku 18-24 lata, bo to one statystycznie najczęściej odwiedzały restauracje, bary i puby. Gośćmi gastronomi przed pandemią byli przede wszystkim ludzie młodzi – 22% osób w wieku 18-24 lat i 19% osób w przedziale 35-44 lat odwiedzało restauracje, bary i puby przynajmniej raz w tygodniu. Z usług gastronomii chętniej korzystali konsumenci z dużych i średnich miast. Tylko 7% mieszkańców miast powyżej 500 tys. osób nie chodziło do restauracji wcale. Dla porównania, w przypadku mieszkańców wsi odsetek ten wyniósł aż 20%.
Regularnych bywalców gastronomii nie różnicuje aż tak bardzo wykształcenie – raz w tygodniu w pubie, barze czy restauracji jeszcze przed pandemią pojawiało się 9% osób z podstawowym wykształceniem, 14% osób z wykształceniem średnim i 13% respondentów z wykształceniem wyższym.
Ponad połowa z nas tęskniła za możliwością zjedzenia obiadu, wypicia kawy czy piwa w lokalu. Na pytanie „Czy brakowało ci możliwości wyjścia do lokalu gastronomicznego podczas epidemii, gdy nie było to możliwe?" aż 38 procent osób w wieku 18-24 lat odpowiedziało „bardzo mi brakowało". Tej samej odpowiedzi udzieliło 35% badanych w wieku 25-34 lata i tylko 19% osób w przedziale wiekowym 55+.
Aspekt socjalny
– Restauracje odwiedzamy nie tylko ze względu na jedzenie. Wyniki badania potwierdzają, że gastronomia odgrywa bardzo ważną rolę w socjalizacji, utrzymywaniu kontaktów ze znajomymi. To potrzeba, której nie były w stanie zaspokoić usługi jedzenia na dowóz i to właśnie za spotkaniami w lokalach gastronomicznych tęskniliśmy najbardziej. Tego nie zapewniło nam nawet najbardziej wyszukane danie zamówione w dostawie – komentuje Marta Glinka, autorka Restaurantica.pl, ekspertka ds. trendów kulinarnych.
Jej opinię potwierdzają restauratorzy.
– Wizyta w lokalu gastronomicznym ma dwa aspekty. Po pierwsze, ten socjalizacyjny: chcemy wyjść na zewnątrz, ładnie się ubrać, posiedzieć w większym gronie. Ten drugi to tzw. kultura restauracyjna. Ludzie chcą czuć się zaopiekowani, by ktoś przywitał ich w drzwiach, podał im karty, pogadał, czasem poflirtował, pomógł w wyborze dania, podał dobre wino. To jest celebracja, za którą nasi goście tęsknią – mówi Aleksandra Skuza – Kaszuba, właścicielka m. in. Zazie Bistro w Krakowie.
Raz na tydzień, raz na miesiąc czy raz na kwartał?
Kobiety na kawę, mężczyźni na piwo?
Panie znacznie częściej niż panowie wskazują jako swój pierwszy wybór po pandemii kawiarnie (26% kobiet i 13% mężczyzn), panowie chętniej niż panie natomiast poszliby do pubu lub koktajl baru (23% mężczyzn i 11% kobiet).
Lubimy potrawy, które znamy
Kobietom dużo częściej brakowało możliwości spotkania ze znajomymi (49%), niż „możliwości spróbowania potraw, które nie były dostępne na dowóz lub których samodzielnie nie umiem przyrządzić” (9%). Co ciekawe, 19% osób w wieku 25-34 lata i 7% osób w przedziale 45-54 lata wykazało tęsknotę do „delektowania się posiłkiem w restauracyjnym otoczeniu, w wysmakowanym wnętrzu, z fachowym serwisem”. Fine dining będzie pierwszym wyborem tylko dla 4% z nas. Tu również jesteśmy dosyć jednomyślni – 3% kobiet i 4% mężczyzn wskazało restaurację fine dining jako typ lokalu, do którego chce udać się w pierwszej kolejności.
– Badania potwierdzają, że wcale nie czekaliśmy na gastronomię z najwyższej półki. W pierwszej kolejności najchętniej wrócimy do kameralnej, lokalnej restauracji lub bistro, a najmniej jesteśmy zainteresowani restauracjami fine dining. Podczas pandemii wzrosło zapotrzebowanie na comfort food, a z talerzy zniknęły pianki, pudry i mazy na talerzach. W tym czasie najważniejsze było dla nas jedzenie codziennie, które sprawia przyjemność i wydaje się, że ten trend pozostanie z nami już po pełnym otwarciu gastronomii – mówi Marta Glinka.
Jedynie trzem procentom kobiet i czterem procentom mężczyzn zabrakło możliwości zjedzenia posiłku z idealnie dopasowanym do niego winem. Brak tęsknoty do perfekcyjnego food pairingu łączy Polaków niezależnie od wykształcenia, płci i miejsca zamieszkania. Za taką możliwością zatęskniło tylko 2 procent osób z podstawowym wykształceniem, 4% respondentów z wykształceniem średnim i 3% osób z wykształceniem wyższym.
Ile wydamy?
Będzie szturm na gastronomię?
Czy wyniki badań potwierdzą się we wysokiej frekwencji?
– Ruch po otwarciu ogródków gastronomicznych wedle naszych obserwacji jest podobny do tego sprzed pandemii. Dopiero, gdy lokale będą mogły przyjmować gości w środku, zobaczymy, co się będzie działo. Sądząc po ilości rezerwacji, będzie dziki szał, z czego się bardzo cieszymy. Restauratorzy są bardzo towarzyskimi „zwierzętami”. My nie pisaliśmy się na pakowanie pudełek na wynos, tylko na przyjemną towarzyską konwersację i podawanie pysznych potraw – śmieje się Aleksandra Skuza – Kaszuba.