- Adam Pawłowski. Foto: Ignacy Matuszewski
PIZZA
To proste danie najlepiej odnajduje się w towarzystwie niezobowiązujących, lekkich win czerwonych. Pizza jest potrawą mączną z niską zawartością białka, więc potężne wina czerwone odpadają. Wiele zależy od rodzaju użytego sosu – pomidorowy jest naturalnym towarzyszem wina czerwonego, a sosy białe przechylają szalę na stronę win białych.
Kolejna kwestia to dodatki. Pizza pepperoni aż się prosi o akompaniament regionalnych win włoskich, np. barbery czy valpolicelli. Przy wołowinie możemy się pokusić o coś bardziej konkretnego typu zinfandel, rioja lub chianti. Zamawiając pizzę z tuńczykiem lub
owocami morza, wypływamy w rewiry wytrawnych win białych. Tutaj poszukujemy rześkości do delikatnego dokwaszenia dania. Idealne będzie vinho verde, pinot grigio i każde inne lekkie, średnio zbudowane wino białe. Za to przy focaccii odrzucamy wina spokojne i raczymy się bąbelkami. Prosecco byłoby dobrym wyborem, ale jeszcze lepszym będzie wytrawna cava.
SUSHI
Ten japoński przysmak już na stałe wpisał się w nasze menu, ale mam wrażenie, że nadal nie za bardzo wiemy, czego powinniśmy się do niego napić. Idąc w myśl zasady regionalności, naturalnym kierunkiem jest sake i warto eksplorować tę fascynującą kategorię alkoholi. Bazę do sake stanowi fermentowany ryż, więc trudno o lepsze pokrewieństwo smaków z idealnie lepkim ryżem otulającym rolkę sushi. Nie mniej udanym połączeniem będą również białe wina. Pamiętajmy, że nasz orientalny przysmak jest serwowany z chrzanem wasabi, marynowanym imbirem i sosem sojowym – są to dodatki bardzo intensywne w smaku. Wasabi i sos sojowy wołają o nutę słodyczy, a imbir łaknie intensywnego owocu. Najbezpieczniejszym wyborem będą rieslingi. Ta plastyczna odmiana z dobrze zarysowaną kwasowością i – nierzadko – nutą słodyczy doskonale odnajdzie się w zestawie sushi. Tutaj także z powodzeniem można iść tropem lekkich win białych, sprawdzą się np. nowozelandzkie sauvignon blanc, pinot grigio, vinho verde.
BURGER
Z własnego doświadczenia wiem, że niełatwo sięga się po kieliszek wina palcami, po których spływa lawa zawiesistego sosu. Z przyczyn logistyczno-estetycznych wino nie będzie w takim przypadku moim pierwszym wyborem. Burger i piwo – to brzmi lepiej. Mam tu na myśli piwa rzemieślnicze, które dzięki swojej różnorodności na wielu polach kulinarnych mogą konkurować z winem.
Burger wołowy doskonale połączy się z głębokim smakiem goryczkowej IPA lub APA, ale fani porterów też mogą być spokojni, ponieważ ciemne piwo i cheeseburger to także idealny pairing. Nie twierdzę, że wino nie pasuje do smaku burgera. Wręcz przeciwnie. Naturalnym wyborem będą dogrzane słońcem kalifornijskim zinfandele i merloty.
CURRY
Wysoka aromatyczność, słodycz i pikantność curry czyni je jednym z trudniejszych partnerów do łączenia z winem. Sprawdzają się do niego lekko słodkie alzackie gewürztraminery i rieslingi, ale najlepiej wypada piwo. Tutaj słusznym kierunkiem będzie najzwyklejszy pils lub lager. Ma być rześko, z dotykiem słodyczy, solidną pienistością i nie nazbyt goryczkowo. Każde dobrze schłodzone piwo jasne się obroni, jednak najlepiej wypadną marki azjatyckie, w tym słynna indyjska Cobra.
Felieton ukazał się w „Food Service" 3/2021 nr 203.