Okiem kogoś, kto zajmuje się rynkiem FMCG, mogę dojrzeć co najmniej trzy wyróżniki, których handel z różnych powodów nie osiągnie. Pierwszy to skala – żaden restaurator nie zaopatrzy Żabek w całej Polsce, bo jest na to za mały i właśnie dzięki temu może sięgać po surowce od okolicznych producentów i sam podkreślać swoją lokalność. Patriotyzm konsumencki zawężony do najbliższego otoczenia jest cechą, która będzie zyskiwać na sile wśród Polaków.
Drugi to walory smakowe i kompozycja posiłku. Producenci mrożonek, dań gotowych chłodzonych itp. zgodnie nawiązują do jednego – posiłku „jak z restauracji”. Nie mają jednak wiedzy, umiejętności i wiarygodności kucharzy restauracyjnych – to więc kolejny wart podkreślenia wyróżnik.
Trzecim jest doświadczanie – przed pandemią już w prawie każdej branży mówiło się o budowaniu i sprzedawaniu doświadczeń, a nie produktów czy usług. Oczywiście należy zapytać, jakim doświadczaniem może uraczyć klienta restauracja, gdy pozostaje zamknięta? Dokładnie takim, jakie już część z Państwa serwuje – np. masterclass z szefem kuchni. Można dodać do tego jeszcze kilka materiałów „zza kulis” – pokazać jak powstają dania, kim jest rolnik, który dostarcza warzywa do waszej sałatki – i poprzez takie formuły spotkać się z klientem, z którym na razie spotkać się nie można. Gwarantuję, że tak „opakowana” dieta pudełkowa odróżni się od tej ze sklepu.
Felieton ukazał się w „Food Service" 3/2021 nr 203.