Wypalenie zawodowe jest stosunkowo nowym terminem. W 1974 r. amerykański psychiatra Herbert J. Freudenberger użył określenia „wypalenie” w celu opisania „stanu wyczerpania spowodowanego nadmiernymi zadaniami stawianymi przez fizyczne lub społeczne środowisko pracy”.
Inną badaczką, która zajmowała się tym zjawiskiem, była Christina Maslach. W latach 80. XX w. stworzyła z grupą naukowców kwestionariusz psychometryczny Maslach Burnout Inventory (MBI) – do dziś jedno z najchętniej używanych narzędzi do badania wypalenia zawodowego.
PIĘĆ ETAPÓW
Wieloetapowy opis procesu wypalenia proponują psychologowie z American Psychology Association. Wyróżniają w nim pięć charakterystycznych, obrazowo określonych etapów.
Miesiąc miodowy – okres pełnej satysfakcji z osiągnięć zawodowych. Odczuwamy wtedy najwięcej entuzjazmu.
Przebudzenie – to właśnie wtedy zauważamy, że idealistyczna ocena pracy jest nierealistyczna. Zwykle ufamy wtedy nadmiernie iluzjom, a nie trzeźwej ocenie rzeczywistości.
Szorstkość – zdajemy sobie sprawę, że realizacja zadań zawodowych wymaga w tym okresie coraz więcej wysiłku. Pojawiają się kłopoty w kontaktach społecznych, zarówno ze współpracownikami, jak i z klientami.
Wypalenie pełnoobjawowe – dojście do ściany, brak motywacji, niechęć do tego, co jeszcze niedawno sprawiało nam radość. Mogą pojawiać się wyczerpanie fizyczne i psychiczne lub choroby psychosomatyczne.
Odradzanie się – okres rekonwalescencji, korekta zachowań, ewentualnych zmian.
FIZJOTERAPEUTA, RUCH I URLOP
Objawy wypalenia zawodowego to nie tylko obniżony nastrój, ale także choroby psychosomatyczne. Zwykle o tym, że dzieje się z nami coś niepokojącego, jako pierwsze daje znać nasze ciało. Najbardziej bezpośrednim sygnałem jest ból.
– Jeśli odczuwamy go regularnie, powinniśmy udać się do fizjoterapeuty, rehabilitanta lub masażysty. Dotyczy to także pracowników gastronomii – im bardziej wykorzystujemy ciało w pracy, tym staranniej powinniśmy dbać o to, by prawidłowo funkcjonowało w trakcie wykonywania obowiązków i regenerowało się po nich. Jak to zrobić? Można 12-godzinny dzień pracy podzielić na 2-godzinne interwały i robić między nimi 5-minutowe przerwy na ruch [przykłady ćwiczeń wraz z infografikami znajdziecie w „Gościnności od kuchni” – przyp. red.]. Najważniejsze to słuchać własnego ciała i pod żadnym pozorem nie bagatelizować sygnałów, które nam wysyła – mówi Małgorzata Bąk, fizjoterapeutka z Ufmed.
Rok dopiero się zaczął, a wymienione objawy wyglądają znajomo? Co wobec tego możemy zrobić, jeżeli zauważamy u siebie symptomy wypalenia? Jednym z najlepszych remediów na to zjawisko jest przerwa lub urlop. Jeżeli nie mamy takiej możliwości odpoczynku, innym sprawdzonym sposobem jest umiarkowana aktywność fizyczna.
ZESTRESOWANY ZESPÓŁ
Czasem problem wypalenia nie dotyczy nas bezpośrednio, ale zauważamy spadek energii w zespole. W pierwszej części „Gościnności” psycholog Joanna Heidtman radzi, co zrobić, aby ochronić przed tym pracowników. Otóż skutecznym antidotum są tzw. pozytywne wzmocnienia, czyli chwalenie ludzi i docenianie ich małych sukcesów. To może być butelka wina albo wspólny toast po trudnym serwisie, podczas którego wszyscy ciężko pracowali.
Ważną rolę w przypadku pozytywnych wzmocnień odgrywają kierownictwo i atmosfera w zespole. Jeżeli jest zdrowa, a więc pomagamy sobie, nie wrzeszczymy na siebie, tylko otwarcie rozmawiamy, to automatycznie reakcja stresowa będzie mniejsza. W sytuacji gdy sami zarządzający nie interesują się tym, co się dzieje w zespole lub zarządzają, stosując jedynie naciski, stres będzie jeszcze większy. Jest mnóstwo różnych sposobów, które nawet przy dużym przeciążeniu pomagają osłabić napięcie i utrwalić w pamięci nie tylko trud włożony w pracę, ale też finalną satysfakcję. Nagradzanie jest ważne i nie możemy zapominać, żeby nagradzać siebie lub swoich pracowników – w myśl, że lepiej zapobiegać, niż leczyć.
Jest jeszcze jedna kwestia: czy wypalenie dotyczy tylko tych, którzy traktują swoje zajęcie jak pasję? To nie do końca prawda, bo zjawisko dotyka również tych, którzy do pracy przychodzą tylko po to, aby zarobić na życie, które rozgrywa się poza pracą.
Najbliżej równowagi znajdziemy się, kiedy robimy coś, co jest ważne dla nas samych i wpisuje się w nasze wartości, a nie cudze. A jak zidentyfikować własne wartości? Wystarczy pomyśleć, czy jest coś, czemu moglibyśmy poświęcić czas i energię, nawet jeśli nie przynosiłoby to pieniędzy.
ADAM CHRZĄSTOWSKI
WYPALENIE ZAWODOWE A PANDEMIA
Trzeba mieć końskie zdrowie psychiczne, aby suchą stopą przejść przez obecny kryzys. Niepewność jutra uniemożliwia jakiekolwiek planowanie. Człowiek obdarzony poczuciem odpowiedzialności za siebie, współpracowników i firmę przeżywa katusze. Jako szef kuchni dużego hotelu staram się ustawić zadania w dłuższej perspektywie i przeszkolić do nich ludzi, tak aby gdy już wszystko zaskoczy, to albo zająć się innymi sprawami, albo udoskonalić i podnieść wymagania wobec tego, co już działa. W przypadku niewiadomej zaczyna się panika. Którą pójść drogą? Do jakiego standardu przyłożyć ciągle zmieniającą się rzeczywistość? Co jeśli nie jesteśmy w stanie się dostosować i nie potrafimy znaleźć rozwiązania? Brak chęci walki i apatię postrzegam jako objaw stopniowego wypalenia. A może pandemia będzie zimnym prysznicem dla osób, które jakiś czas temu spoczęły na laurach i wydawało im się, że będą już tylko odcinać kupony w sytuacji względnej prosperity? Uważam, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest przestać wpatrywać się w siebie i zwrócić się ku potrzebom innych. Ważne są elastyczność i empatia.
Autorzy: Patrycja Siwiec, Adam Pawłowski, Adam Chrząstowski
Artykuł ukazał się w „Food Service" 2/2021 nr 202.