“Rząd nie przygotował się do drugiej fali”
Z pustego i Salomon nie naleje
Przedłużenie i zaostrzenie obowiązujących już obostrzeń dla sektora gastronomii oznacza już drugi kwartał funkcjonowania bez możliwości obsługi klientów, w sytuacji drastycznie obniżonych przychodów. Na spadek wpływów z codziennego funkcjonowania nakładają się także odwołane imprezy okolicznościowe wiosną i latem, komunie, wesela, cateringi, spotkania oraz wigilie firmowe. Co gorsza, większości restauratorów nie udało się odrobić strat jeszcze z okresu pierwszego lockdownu, w wiosny tego roku.
Zdaniem właściciela Mama Manousch, sytuacja branży HoReCa wymaga obecnie szybkiej pomocy. - Jeśli na początku pandemii czuć było pewną solidarność między dostawcami, restauratorami, dostawcami mediów, to przy drugiej fali widać popłoch, absolutnie brakuje solidarności i wsparcia. Dlatego środki rządowe i unijne potrzebne są nam już teraz a nie za kilka miesięcy. Jeśli ta pomoc nie nadejdzie bardzo szybko, to nie będziemy mieli wyboru. Z pustego i Salomon nie naleje. Zamknięto nas 2 i 4 kwartał roku, czyli dwa najważniejsze dla gastronomii kwartały - przyznaje Maciej Nowaczyk.
Przez lata nie powstanie nic nowego?
Jeśli obostrzenia zostaną zniesione po 17 stycznia, gastronomia będzie musiała zacząć żmudny proces odbudowy zysków, spłaty zaciągniętych zobowiązań. Jednak koniec pandemii nie będzie oznaczał wcale końca kłopotów dla restauratorów.
- Rynek gastronomiczny się dramatycznie zmieni. Wrócimy do sytuacji sprzed sześciu, ośmiu lat, gdzie dominować będą lokale typu fast food, czyli niewielkie restauracje, w których głównie pracują właściciele. Obok nich działać będzie oczywiście segment dużych koncernów międzynarodowych, ale na pewno przez najbliższe 2-3 lata nie będą powstawały nowe lokale, bo to będzie wynikało przede wszystkim ze strachu osób, które jeszcze niedawno myślały o otwieraniu restauracji. Poza tym, w każdym banku wszystkie pomysły gastronomiczne będą świeciły się “na czerwono”. Ci, którzy przetrwają, będą potrzebowali 2-3 lata, żeby się odbić. Jeśli zagryzą zęby, potem mogą się “odbić”, bo konkurencja wtedy będzie znacznie mniejsza - przewiduje Maciej Nowaczyk