ACH, TA KOMPANIA!
Historia ponczu jest mglista niczym nasza pamięć po wypiciu o jednej szklaneczki za dużo. Na pewno wiemy, że najstarsza zachowana receptura pochodzi z roku 1638, kiedy to Johan Albert de Mandelslo, Niemiec zarządzający fabryką w Suracie (Indie), zanotował, że jego pracownicy raczyli się napojem sporządzonym z aqua vitae, wody różanej, soku z cytryn i cukru.
Należy pamiętać, że jakość destylatów prawie 400 lat temu pozostawiała wiele do życzenia. Nie były to doprowadzone do perfekcji, starzone przez precyzyjną ilość czasu w odpowiednich warunkach trunki, które dziś degustujemy. Dużo bliżej było im do bimbru czy samogonu – w końcu niskiej jakości rum był alkoholem, na który mógł sobie pozwolić każdy. Popularyzacja tego wielkoformatowego napoju nastąpiła w dużej mierze dzięki brytyjskim kompaniom handlowym – to ich marynarze zakochali się w ponczu, który spożywali regularnie i ochoczo w czasie swoich rejsów. Ich entuzjazm sprawił, że wielkie misy wypełnione alkoholem zagościły na stałe na szlacheckich dworach imperium brytyjskiego. Moda szybko nabrała rozpędu i wkrótce również kolonie brytyjskie zaczęły rozkoszować się tym komunalnym napojem, dzięki czemu jego popularność gwałtownie wzrosła. Poncz był przyrządzany przez piratów, hrabiów, polityków, królów, a nawet przez papieży.
SEKRETNA MIESZANKA
Przyczyn sukcesu ponczu jako formatu koktajlu jest wiele, na pewno nie bez znaczenia pozostaje uniwersalna receptura. Początkowo do przygotowania używano rumu bądź araku, cytryny i cukru, herbaty lub przypraw i czasem wody celem rozcieńczenia mikstury. Odpowiedni balans słodyczy i kwasowości, spora ilość procentów i aromatyczne dodatki brzmią jak przepis na udaną imprezę!
Jednym z najbardziej znanych przepisów na poncz jest z pewnością Fish House Punch:
Składniki:
240 g cukru
830 ml wody
350 ml świeżego soku z cytryny
700 ml ciemnego rumu (najlepiej jamajskiego)
350 ml koniaku
60 ml brzoskwiniowej brandy
Garnisz: plastry cytryny
Przygotowanie: Cukier i wodę umieśćcie w rondelku i mieszając, podgrzewajcie do rozpuszczenia się cukru. Garnek odstawcie do ostygnięcia i wlejcie pozostałe składniki. Po całkowitym ostygnięciu przelejcie do misy lub dzbanka wypełnionego lodem. Udekorujcie plastrami cytryny.
PLANY NA SYLWESTRA
Rok 2020 pożegnamy z szerokim uśmiechem na ustach, z nadzieją witając nowy. Piszę ten artykuł w listopadzie, więc jeszcze nie wiem, jakie obostrzenia będą obowiązywały w czasie sylwestra. Jedno wiem na pewno – większość z nas spędzi go w domach na kameralnych imprezkach z najbliższymi. Moim zdaniem to właśnie podczas takich spotkań poncz sprawdza się najlepiej i do eksperymentów z nim was bardzo zachęcam! Z pomocą przy tworzeniu ponczu może przyjść pewna rymowanka: „One of sour, two of sweet, three of strong, four of weak”. Ten barbadoski wierszyk pomaga zrozumieć szkielet tego, co powinno znaleźć się w wazie. Proporcje składników słodkich i kwaśnych (cukier i cytryna) do rumu (składnik mocny) i wody (słaby) są ogólną wytyczną, z którą nie zginiecie. Ogranicza was tylko wyobraźnia, i to właśnie przy robieniu ponczu powinna ponieść was fantazja.
Do przygotowania świetnej mieszanki będzie wam potrzebny: ulubiony alkohol, coś kwaśnego (więcej o alternatywnych metodach zakwaszania koktajli pisałem w numerze 10/2019), coś słodkiego – tu świetnie sprawdzi się większość słodzików (miód, syrop z agawy, różne rodzaje cukru, domowej roboty syropy czy musy owocowe, a nawet dżem). Klasycznie poncze rozcieńczano wodą lub herbatą. To dobre rozwiązanie, alternatywnie możecie użyć toniku, wysokiej jakości lemoniady lub ginger beera. Oczywiście, używając słodzonych mikserów, ograniczcie cukier, żeby nie stracić balansu – utrzymanie dobrej proporcji między słodyczą a kwasowością jest najważniejszym zadaniem. Starodawne receptury często sięgają po korzenne przyprawy jako aromatyczny dodatek: świeżo starta gałka muszkatołowa wprost genialnie dopełni każdą miksturę na bazie rumu czy brandy, cynamon czy goździki też dadzą radę. To właśnie na tym polu możecie poeksperymentować i stworzyć naprawdę ciekawą kompozycję, uzupełniając ją np. świeżymi ziołami, egzotycznymi owocami, ogórkiem, płatkami róży czy hibiskusem. To tylko początek długiej listy pachnących dodatków, którymi możecie zwieńczyć swój poncz. Tylko błagam, nie zapomnijcie o dużej ilości lodu! Im więcej go będzie, tym dłużej wasz poncz pozostanie chłodny, a nie rozwodniony.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać was do tego, że dzielenie się jest fajne, a wielka misa aromatycznego ponczu może stać się punktem centralnym każdej domówki, zwłaszcza tej organizowanej, by pożegnać z hukiem ten jakże ciężki rok. Spróbujcie, a nie pożałujecie!
Autor: Karim Bibars, Charlie Bar
Artykuł ukazał się w „Food Service" 11/2020 nr 200.