W ramach Creative Gastronomy prowadziliśmy ostatnio dwie duże rekrutacje. Obie zakończyły się skompletowaniem bardzo perspektywicznych zespołów. Do każdego kandydata staraliśmy się też zadzwonić z informacją o tym, dlaczego jego CV zostało odrzucone. Z drugiej strony zdarzały się aplikacje po prostu... bezczelne. Czy naprawdę, wysyłając CV, z góry chcecie pokazać, że jesteście niechlujni, że nie przykładacie wagi do szczegółów albo że najzwyczajniej w świecie wam nie zależy? Jeżeli teraz w waszych głowach tli się iskierka oburzenia, to pozwólcie, że podam kilka wymownych przykładów.
Przypadek 1
Zdjęcie (sic!) wyjętego z kieszeni, wymiętego CV z dopiskiem w treści maila – nie ma w nim ostatniego miejsca pracy...
Przypadek 2
W pliku podpisanym CV umowa-zlecenie z inną firmą. Już pominę tutaj kwestię przekazywania danych osobowych oraz danych firmy.
Przypadek 3
CV zawierające zdjęcia „robione tosterem” albo takie, na których osoba aplikująca pozuje z piwkiem, papieroskiem czy wręcz pokazuje gesty oznaczające, że czytający aplikację ma się szybko oddalić w nieokreślonym kierunku. Naprawdę? Później was dziwi, że nikt nie dzwoni?
Przypadek 4
Nazwa pliku. Opowiem teraz krótką historię o tym, jak wygląda zapoznawanie się z CV. Otwiera się portal z ogłoszeniem, sprawdza odpowiedzi. Zakłada folder na pulpicie pod tytułem: rekrutacja xyz. Do tego folderu wrzuca się CV z każdej odpowiedzi. Wiecie, co się dzieje, gdy wasza aplikacja nazywa się ... „CV”? Podobnie jak stu innych osób? Tylko od woli osoby prowadzącej rekrutację zależy, czy sobie zapisze na dysku waszą aplikację, czy też nie. Dlatego ułatwcie zadanie komuś, kto docelowo chce dać wam zatrudnienie. Opisuj plik z CV swoim imieniem i nazwiskiem.
Przypadek 5
Treść. O błędach interpunkcyjnych, ortograficznych, językowych pisał nie będę. To nie ma sensu. Dla mnie osobiście taka aplikacja będzie odrzucona dla zasady, bo świadczy o całkowitym tumiwisizmie.
Ale aplikując do pracy, pomyślcie o tym, że w rubryce „zainteresowania” może lepiej wpisać coś innego niż: ważne badania lekarskie albo umiejętność szybkiego uczenia się.
Przypadek 6
Napisz coś o sobie. Coś z werwą, polotem... – że jesteś rycerzem glutenu, że lubisz placki, cokolwiek, co spowoduje uśmiech na smutnej twarzy rekrutera po 8 godzinach przeglądania ofert od potencjalnych pracowników.
Nie wiem, jak jest z rekrutacjami w innych branżach, nie znam się na tym. Ale wiem, co sam doceniam w aplikacji na stanowisko xyz. To, co wysyłacie, robi pierwsze wrażenie! Jeśli więc zabieracie się do aplikowania, do pisania CV, to zróbcie to tak, żebym nie miał wrażenia, że pisaliście to z rezerwą albo na szablonie z internetu (w ogóle to jestem fanem szablonów i wpisanej w umiejętnościach kreatywności). Zaprzeczanie samemu sobie jeszcze przed rozmową kwalifikacyjną bywa dyskwalifikujące. Serio.
Dlatego przy następnej okazji wysilcie się na odrobinę polotu i fantazji. I zanim wyślecie CV, zastanówcie się, czy sami zadzwonilibyście do osoby, która je napisała. Albo przynajmniej nad tym, czy nie dostarczacie materiału na kolejny kuriozalny przypadek.To wam się przyda nie tylko w gastroświecie.
Pozdrawiam. Smutny pracownik działu rekrutacji.
Felieton ukazał się w „Food Service" 7-8/2020 nr 197.