Wódka od wieków była postrzegana i używana jako lekarstwo, trunek na frasunek, pocieszycielka i towarzyszka, ale przede wszystkim główny składnik, rozpuszczalnik i konserwant leków. W staropolskich dworach znajdowały się zwykle dwie apteczki: zdrowotna (z różnymi proszkami, ziołami i miksturami) oraz „przyjemna” z pierniczkami, marcepanami i konfiturami. W obu mogły się znaleźć słodkie i korzenne likwory, stawiająca na nogi aqua vita („woda życia” – dawny, nieco słabszy od współczesnego spirytus) oraz najdziwniejsze specyfiki (tatarak, liście ogórka, drzewo sandałowe, bajkowy róg albo łzy jednorożca) rozpuszczane w alkoholu. Niektóre receptury na lecznicze wódki z XVII czy XVIII w. wymieniają nawet po kilkaset składników!
Wśród starych przepisów znajdujemy te na wódki leczące naprawdę wszystko. Na serce służyły tzw. kordiały (po polsku wódki serdeczne), pędzono też wódkę na paraliż, na gorączkę, pamięć i na „powietrze” (tzn. zarazę). Niektóre wódki pito np. po prostu na długie życie. W recepturze z rękopisu z połowy XVIII w. czytamy np. o wódce, którą sam dla siebie przyrządził słynny lekarz i zażywając ją codziennie po łyżce, dożył 124 lat. Była przyrządzana i konsumowana jak lekarstwo: w niewielkiej ilości wódki należało rozpuścić cynamon, gałkę muszkatołową, goździki, imbir i dużo szałwii, a po maceracji płyn przepalić (destylować). Potem łyżka rano, łyżka przed snem i dożywamy 124 lat.
Lecznicza funkcja wódek często splatała się z przyjemnością. Uwielbiano zwłaszcza wódki korzenne, których skład i smak mogłyby nas dzisiaj chyba zaskoczyć. Najpopularniejsza przez całe wieki była chyba cynamonówka. Wynikająca z doświadczeń wielu pokoleń pomysłowość naszych przodków była tu nieograniczona: pędzono wódkę z piwa, macerowano cynamon w winie, dodawano różnych innych korzeni, a potem, po dodaniu gorzałki, destylowano.
Wódka nie zawsze zresztą była wódką, destylowano np. napary albo maceraty bez alkoholu i używano ich także w kuchni jako przyprawy, aromatu lub maceratu. Babę grochową skrapiano np. wódką różaną – wiem, co mówię, palce lizać!. Ale o tym potem, na razie dla zdrowotności, pamiętając, że łut to ok. 13 g, funt to ok. 400 g, garniec to ok. 3, 8 l, a grana paradisi (rajskie ziarna) to aramon madagaskarski. Gdyby kogoś miało boleć serce ze względu na marnowanie wina, to proponujemy wódkę rozmarynową, bo – po pierwsze – nie szkodzić!
STAROPOLSKIE WÓDKI LECZNICZE
WÓDKA OSOBLIWA NA SERCE
„Wziąć cynamonu prawie dobrego łutów cztery, muszkatowych gałek łut jeden, muszkatowego kwiatu łut, imbieru łut, gałganu łut, grana paradisi łut[ów] 2, kubebe łut, cardanianu łut, rozmarynowego ziela łutów trzy, lewandowych kwiatków łutów 12, szołwii łut[ów] 36. To wszystko stłuc, a ziele dobro zsiekać i włożyć w chędogi cynowy statek, a nalać na to dwa garca wina. To ma moknąć niedziel cztery, a potym to wypalić w szklannych alembikach, a jeśli ich nie masz, tedy w cynowy[ch]”.
WÓDKA ROZMARYNOWA
„Wziąć gorzałki prostej trzy garce, rozmarynu suchego funt, hanyżu funt, moczyć dzień i noc, i przepalić to wolno, coby szła, ma jej bydź połowa mniejsza. Po przepaleniu wziąć prostej przedniej gorzałki i dwa funty cukru, i smażyć go na węglu w rynce dwie godzinie, aż się ciągnąć pocznie na łyżce i wlać to, ochłodziwszy tę wódkę, ażeby tak dzień w cieple stała”.
Felieton ukazał się w „Food Service" 5/2020 nr 195.