NOWY NOWY ŚWIAT...
Środek dnia, a Nowy Świat, dawniej będący atrakcją turystyczną stolicy, w pierwszą sobotę po otwarciu gastronomii niemal świeci pustkami. Nie wszystkie ogródki są już otwarte, a te, które działają, raczej nie przeżywają oblężenia. Nawet w popularnym Starbucksie widać ciut więcej pustej przestrzeni, niż wymagają tego restrykcje, które wyszczególnione na tzw. potykaczu przed wejściem informują klientów, jakie czekają ich w środku ograniczenia. Podobnie rzeczy się mają w Green Caffè Nero po drugiej stronie ulicy.
CHMIELNA I OKOLICE
Po ulicy Chmielnej przechadza się stanowczo mniej ludzi, ale znajdująca się na jej tyłach niezwykle popularna pizzeria Mąka i Woda prosperuje całkiem nieźle. Do tego stopnia, że brak tam wolnych stolików. Warto dodać, że w lokalu nastąpiły zmiany – nie ma już restauracji Superlardo, która znajdowała się drzwi w drzwi. Miejsca zostały połączone, a nowe menu oferuje to, co najlepsze z obu kart. W przestrzeni Superlardo powstała zaś duża piekarnia.
Stosunkowo świeży lokal No Problem przy Brackiej 20, serwujący wegańskie obiady (w tym kiełbaski z Beyond Meat) i ambitną rozrywkę, cudem uniknął zagłady, ratując sytuację koncertami online nagrywanymi na miejscu oraz cateringiem na wynos. Polegają raczej na siatce wsparcia znajomych niż na wątpliwej wartości pomocy z budżetu państwa. A to niełatwe, bo wysokość czynszów w tych rejonach dosłownie powala. – Otworzyliśmy lokal niecały rok temu, 23 lipca. Tydzień przed pandemią był naszym najlepszym. Księgowy już nas po plecach klepał, a teraz wróciliśmy na start – mówi Łukasz Bujak, menedżer No Problem. Mimo obaw stara się zachować optymizm, twardo stąpając po ziemi: – Działamy. Od poniedziałku ruszyliśmy i staramy się zachowywać wszelkie zalecenia. Trudno to robić, bo goście chcą normalności, a my zabraniamy im pewnych rzeczy, np. stania przy barze. Widmo kary cały czas jest nad nami – opowiada.
Niedaleko ostrożnie „rozmraża się” równie młoda kawiarnia STOR – alternatywa dla sieciówek typu Starbucks czy Costa. Z okazji pocovidowej odwilży letni ogródek wystartował tam 23 maja pod hasłem „Przyspieszamy lato!”. Ruch był średni i nadal jest średni. Jak twierdzi jedna z pracownic lokalu, ludzie co prawda wpadają z ciekawości, jednak pogoda nie zachęca do przesiadywania na świeżym powietrzu. Pracownicy odrobinę bardziej mainstreamowego Sphinksa u zbiegu ulic Chmielnej i Szpitalnej zapewniają, że wszystko działa jak należy, jednak widok nierozstawionego nadal ogródka i opustoszałe wnętrze mówią zupełnie co innego.
LEGENDARNY ZBAWIKS
Najbardziej tęczowy plac w Warszawie znów może być gęsto oblegany przez wiernych. Bo na Zbawiks nie przychodzą zwykli klienci – to niemal miejsce kultu. Na facebookowej stronie Planu B pojawił się nawet satyryczny film instruktażowy, jak korzystać z klubu i jakich zasad się trzymać, przebywając w świeżo wyremontowanej w trakcie lockdownu przestrzeni. Z informacji zamieszczonych na fanpage’u wynika również, że ekipa Planu wróciła w niezmienionym składzie, więc w gruncie rzeczy poradzili sobie z COVID-em całkiem nieźle. Można także odwiedzać Charlotte, urządzić sobie bezmięsną ucztę w Vegandzie czy też zawitać do Heritage Shop & Wine na tradycyjną włoską pastę czy kieliszek wina.
BULWARY NAD WISŁĄ
Nie najgorzej sytuacja wygląda na Bulwarach Wiślanych. Tam lokale wracają do życia bardzo prężnie, a chętnych na drinka i przekąski z widokiem na królową polskich rzek nie brakuje. Wygląda na to, że bardziej niż COVID odstrasza klientów aura. – Pogoda jest niepewna i wieczorami odrobinę odstrasza klientów – potwierdza Dorota Talajko, menedżerka Innych Beczek, które uruchomiły pierwszy w Polsce multitap z piwami bezalkoholowymi.
Nieopodal można również skosztować koreańskiego jedzenia ulicznego od BAM korean street food lub pizzy w Dwa Osiem tuż przy miniwelodromie dla dzieciaków. Powoli odmraża się też barka Sen Nocy Letniej – na jej pokład można było wejść od piątku 22 maja, oczywiście z zachowaniem zasad nowego porządku sanitarnego. W swoje progi zaprasza również restauracja Po Wiśle, a jej załoga zapewnia, że w trakcie trwania kwarantanny nie próżnowała i na gości czekają całkiem nowe pozycje w menu.
HALA GWARDII ZNÓW TĘTNI ŻYCIEM
Modna siostra Hali Mirowskiej – Hala Gwardii zdaje się powracać do życia w wielkim stylu. Wszystkie lokale i sklepiki już działają i chociaż nie ma tam wielkiego tłumu, to ruch jest widoczny, a zainteresowanych przybywa z dnia na dzień. W dodatku obsługa hali dba o to, aby stoliki były zdezynfekowane po każdym kliencie i faktycznie miejsce dosłownie lśni czystością. Odpowiedniego zagęszczenia na metr kwadratowy pilnuje zaś ochrona, licząc kliknięciem na specjalnych licznikach osoby wchodzące do pomieszczenia. – W pierwszym dniu otwarcia było u nas więcej ludzi niż na całym parterze – mówi zamaskowany barman wine baru Niewinność znajdującego się na piętrze Hali Gwardii.
Niestety nie wszyscy na historycznym placu Mirowskim mieli tyle szczęścia. Na fanpage’u steak house’u Ed Red 15 maja pojawiła się wiadomość: „Z przykrością informujemy, że nie wznowimy działalności restauracji Ed Red w Warszawie. Wielkość lokalu w Hali Mirowskiej i idące za tym koszty stałe, wobec spodziewanego znaczącego spadku przychodów z powodu epidemii, skłoniły nas do podjęcia tej trudnej decyzji”. Na otarcie łez właściciele zapowiadają jednak rewolucję i obiecują fanom mięsnych rozkoszy zupełnie nowy produkt – rzemieślnicze konserwy sygnowane marką Ed Red będą dostępne online.
A CO TAM W KONESERZE?
Atmosfera na placu zrewitalizowanego Centrum Praskiego Koneser jest iście postapokaliptyczna, ale lokale gastronomiczne powoli się otwierają i wygląda na to, że przy dobrych wiatrach niebawem wszystko wróci do normy.
Restauracja Zoni komunikuje na Facebooku z pełnym optymizmem: „Dawno nie byliśmy tak podekscytowani! Już jutro o 18 z powrotem otworzymy dla Was nasze drzwi! Czekamy z nowym wiosennym menu naszego szefa kuchni Michała Gniadka. Do zobaczenia!”. Syreni Śpiew również wraca do akcji. Jeden z pracowników powiedział, że „ogródek działa, wręcz hula i nie ma żadnego problemu z klientami nawet przy tych wszystkich obostrzeniach”. Koneser Grill natomiast wzbogacił ofertę o delikatesy, można też zamawiać steki, specjalność restauracji.
NADAL POD LODEM CZY JUŻ NA DNIE...
Niestety nie doczekaliśmy się come backu restauracji Fest Beniamina Bieleckiego, a to właśnie tam można było zjeść potrawy przygotowane przez znaną szefową kuchni Agatę Wojdę. Lokal został zamknięty. Na szczęście siostrzana Bibenda, w której 22 maja zainaugurowano nowe menu, rusza pełną parą.
Warszawski laureat gwiazdki Michelin – restauracja Senses – również stoi przed trudnym wyborem. Krzysztof Janiszewski – właściciel – twierdzi, że najważniejsze jest mierzyć siły na zamiary i zaleca ostrożność w działaniach gospodarzom ekskluzywnych lokali. W rozmowie z „Food Service” podkreślał, że odpowiednia celebracja serwowanych posiłków nie jest możliwa w obecnym reżimie sanitarnym, dlatego moment otwarcia jest na razie co najmniej dyskusyjny, zwłaszcza że turystyka zagraniczna, na której opiera się niepospolita sztuka kulinarna, na razie i tak blokuje wszystko u podstaw.
ZAMASKOWANY KUCHARZ KONTRA ZEMSTA NIETOPERZA
Na ulicach stolicy widać wyraźnie, że warszawiacy są spragnieni powrotu do normalności, spotkań w gronie znajomych przy piwie i dobrym jedzeniu, jednak nowe zasady higieny nie ułatwiają restauratorom życia. Kucharze i kelnerzy pracują w maskach oraz rękawiczkach i na pierwszy rzut oka praca w restauracji przypomina raczej oddział zakaźny niż lokal gastronomiczny. W dodatku część dawnej klienteli nadal boi się o zdrowie i rezygnuje z wizyt w ulubionych miejscówkach. Pozostaje mieć nadzieję na rychłe wynalezienie panaceum na COVID-19 lub ustanie pandemii.
Autorka: Marta Podoska
Artykuł ukazał się w „Food Service" 5/2020 nr 195.