Pożerała książki o jedzeniu, oglądała programy telewizyjne, które też były wtedy u nas zupełną nowością. I na blogu się nie skończyło: była praca w studiu fotograficznym LAS, a tam sesje i rozmaite kulinarne przedsięwzięcia. Potem staże w kilku restauracjach, ale przede wszystkim w słynnych piekarniach, na czele z tymi w San Francisco (na przykład Tartine), gdzie poznała sekrety pieczenia. – No i w końcu miłość do filmów całkowicie przełożyłam na miłość do bochenków – powiedziała mi podczas chlebowych warsztatów, które prowadziła. Stała się chlebową królową, mistrzynią, nawet dla wielu profesjonalnych kucharzy i piekarzy. W pierwszej książce Moniki nie brakuje pomysłów na wypieki, ale główną jej część stanowią proste przepisy na codzienne śniadania, obiady i kolacje. Oprócz tego praktyczne porady dotyczące przydatnego sprzętu, zakupów i barwne historie towarzyszące potrawom. Widać, że Monika kocha nie tylko chleb, ale każde ze swoich dań, każdy z produktów, którego używa. Jednak przede wszystkim uwielbia ludzi i przekazuje to na każdej stronie swojej książki. A pisząc, gotując, robiąc zdjęcia, łączy swoje największe pasje. Propaguje domową kuchnię w najlepszym tego słowa znaczeniu i udowadnia, że nie zawsze musi ona stać w opozycji do gotowania profesjonalnego. Bo kto z was, drodzy kucharze i restauratorzy, oparłby się na przykład sałatce z jarmużu, cukinii i ciecierzycy czy roladkom z bakłażana w sosie z tahiny? Jestem pewny, że mało kto!
„Opowiadania Drewnianego Stołu” Monika Walecka, wyd. Septem 2016 r.
Felieton ukazał się w „Food Service" 11/2016 nr 160.